niedziela, 27 grudnia 2015

Wizyta / The Visit (2015)

Reżyseria: M.Night Shyamalan.
Scenariusz: M. N Shyamalan.
Produkcja: USA.
Budżet: 5 000 000 $
Czas trwania filmu: 1 godzina 34 minuty.

Opis Filmu: Loreta jest samotną matką wychowującą dwójkę dzieci Rebeccę i Taylera. W wieku 19 lat zakochała się w starszym mężczyźnie i z tego powodu opuściła rodziców. Związek ze starszym mężczyzną nie trwał długo, gdyż opuścił Loretę z dziećmi z dnia na dzień dla kochanki. Teraz po wielu latach rozłąki rodzice Lorety znajdują ją w internecie i proszą o możliwość poznania wnuków i spędzenia z nimi czasu. Rebecca i Tayler godzą się na to, gdyż chcą by ich matka na nowo zaczęła układać sobie życie z innym mężczyzną. Po przyjeździe do dziadków wszystko układa się idealnie. Dzieci poznają miejsca w których dorastała ich mama i każdego dnia stają się świadkami coraz to dziwniejszych zachowań staruszków. Wkrótce rozpocznie się walka na śmierć i życie.

Moja Opinia: M. N Shyamalan jest jednym z tych reżyserów, który posiada na swoim koncie wiele filmów, które przez dużą rzeszę opinii zostały negatywnie skomentowane. Jest również laureatem wielu statuetek złotych malin, które od początku jego kariery mnożą się w jego rękach. Jednak mimo tego ma na swoim koncie kilka bardzo dobrych filmów jak np: ,,Osada'', ,,Znaki'' czy ,,Szósty Zmysł''. Są to głównie te filmy, które przyniosły mu rozgłos w szerszych kręgach. Jeśli chodzi o ,, Wizytę'' to uważam, że reżyser podczas kręcenia tego filmu musiał być w dobrej formie, gdyż jest to jeden z lepszych horrorów paradokumentalnych jakie mogłem obejrzeć w tym roku. Trudno jest ten obraz zaszufladkować do gatunku horror bo prędzej mu do dobrego thrillera, ale biorąc pod uwagę całość to idzie się doszukać obu tych gatunków w produkcji Shyamalana.

Bardzo wielkim plusem filmu jest dokładnie dopracowany scenariusz nad, którym sam reżyser pewnie długo się męczył. Każda kwestia wypowiadana przez bohaterów została idealnie obmyślona, by w widzu wzbudzić sprzeczne emocje. Dzięki temu zabiegowi u widza włącza się niepokój, lęk i rozbawienie. Jest nagromadzonych kilka scen , które potrafią nieźle rozbawić. Chodzi mi głównie o scenę kiedy Tayler otwierając drzwi od pokoju widzi nagą babcie drapiącą ściany. Oczywiście jest ich więcej, ale nie będę zdradzał wszystkiego.
Fajnym pomysłem było obsadzenie akcji w zimowych sceneriach wiejskiego domu. To właśnie tu zaczyna się akcja prawidłowa filmu. Poznajemy dziadków Rebeccy i Taylera, oraz z ciekawością czekamy na rozwój wydarzeń. Pierwszym niepokojącym sygnałem jest prośba dziadków o to by nie wychodzić z pokoju po 21:30. Oczywiście jak to na dzieci przystało nie zamierzają się słuchać starszych i robią swoje. Rebecca schodzi w nocy do kuchni i jest świadkiem dziwnego zachowania babci. kobieta wymiotuje na podłogę i wręcz budzi to u nas obrzydzenie. Z dnia na dzień zachowania te zaczynają to coraz bardziej przybierać na silne. Dziadek nosi na sobie zakrwawione pieluchy, które następnie umieszcza w stodole. Babcia nocą wciela się w postać Michaela Myersa chodząc po ciemku z nożem w dłoni.

Dobrym rozwiązaniem było przedstawienie historii w formie paradokumentu. Dzięki temu wiedziałem, że w filmie jest nagromadzonych kilka jump scenek. I tak też jest. Przyznam, że kilka razy się przestraszyłem i to nawet porządnie. Starsi ludzie jednak nie bez powodu potrafią budzić lęk.
Bardzo mi się spodobała scena, w której rodzeństwo postanawia pobawić się w chowanego. Ścigająca ich babcia wbiła mnie dwa razy w fotel i ta scena jest jedną z lepszych w filmie. Oglądajcie najlepiej na słuchawkach i trzymając laptopa na kolanach. Gwarantuję, że nieźle się przestraszycie.
Co najważniejsze mimo, że kamerą pracują głównie Tayler  i Rebecca to obraz jest czysty i nie rozlewa się na boki. Praca kamery jest zachwycająca i dzięki temu film naprawdę ogląda się bardzo dobrze.

Troszkę w moich oczach traci zakończenie, które według mojej opinii było mało zaskakujące. Myślę, że reżyserowi brakowało pomysłu na rozegranie końcowej akcji a naprawdę było można nieźle pokombinować. Tak czy inaczej doczepić się mogę tylko tego.

Aktorstwo według mnie rewelacyjne. Obsadzenie dzieciaków w główne role było strzałem w dziesiątkę. Olivia Dejonge i Ed Oxenbould od początku wzbudzają naszą sympatię i z zaciekawieniem śledzimy ich losy.
Z całą pewnością mogę wam ten film polecić.

Moja Ocena:
Straszność: 8
Aktorstwo: 9
Efekty Specjalne: 7
Scenariusz: 9
Zakończenie: 6

Razem: 39/50

Podzielcie się swoimi odniesieniami :)



niedziela, 20 grudnia 2015

Mroczne wizje (2015)

Reżyseria: Kevin Greutert.
Scenariusz: Lucas Sussman, L.D. Goffigan.
Produkcja: USA.

Opis Filmu: Eveleigh wraz z mężem przeprowadza się do winnicy gdzie kobieta ma zamiar uporać się z traumą jaką przeżyła powodując wypadek, w którym zginęło dziecko. Teraz kiedy kobieta spodziewa się dziecka stara się za wszelką cenę uporać z problemem i chronić je na wszystkie możliwe sposoby. Tak się jednak nie dzieje, gdyż Eveleigh dopadają wizję, których ona sama nie potrafi wytłumaczyć. Jej mąż David obawiając się, że żona znów ma nawrót depresji prosi ją by zaczęła znów zażywać leki. By rozwikłać zagadkę dotyczącą wizji kobieta postanawia sprawdzić historię ich domu. Okazuje się, że to nie nie duchy nawiedzają jej dom, a problem siedzi zupełnie w czymś innym.

Moja Opinia: Kevin Greutert  ma na swoim koncie kilka udanych pełnometrażowych horrorów. Są nimi między innymi Klątwa Jessabelle, Nieznajomi, i kilka części serii Piła. ,,Mroczne Wizje'' w mojej ocenie wypadają nieźle. W internecie możecie przeczytać różne opinie na temat tego filmu. Wiele osób twierdzi, że mało jest w tej produkcji horroru, a więcej thrillera. Trochę się z tym zgodzę i zachęcam do obejrzenia, gdyż nie warto kierować się nieprzychylnymi opiniami i oceną na filmwebie.

Film posiada bardzo ciekawy scenariusz, który eksponuje często wykorzystywany wątek choroby psychicznej głównego bohatera. Tak naprawdę nie wiemy czy rzeczy, które widzimy są dziełem duchów, czy płatającą figle wyobraźnią Eveleigh. Kobieta sama nie jest pewna czy to czasami nie jest nawrót jej choroby i dlatego postanawia na własną rękę rozwiązać tą zagadkę. Niestety w staraniach nie wspiera jej mąż David, który radzi jej powrócić do zażywania leków. Ona jednak odmawia, gdyż boi się że środki te wpłyną na dziecko, którego się spodziewa.

Fajnym pomysłem było obsadzenie akcji w niewielkim domku otoczonym winnicą. Dzięki temu możemy podziwiać ciekawe krajobrazy, gdzie miejsce mają tajemnicze wydarzenia. Akcja filmu rozgrywa się powoli, bez zbędnego dynamizmu. Jednych taki sposób prowadzenia filmu może nudzić, a drugich ciekawić. Ja jestem pośrodku i myślę, że nie jestem tym ani zawiedziony, ani zadowolony. Było wręcz w sam raz. Jedynie czego brakowało to ciekawie przedstawionych jump scenek. Było ich kilka ale nie straszyły. Chodzi mi głównie o scenę z ścigającym kobietę manekinem. Brakowało tu przede wszystkim dopracowania. Nie jest to jednak horror, który wbije was w fotel co drugą sceną, ale lekki horror na zabicie czasu. Dobrze, że obraz mimo wszystko nie trafił do polskich kin.

Jest to film, który nie budzi większych emocji i według mnie jest produkcją do obejrzenia na jeden raz. Będzie to krótka recenzja gdyż niewiele można o tym filmie napisać. Jest to zwykły średniak nie zapadający w pamięć, posiadający wiele niedopracowanych sekwencji.
Szkoda, że tak dobrych aktorów obsadzono w średnim horrorze, który zachęcił do obejrzenia niewielką rzeszę ludzi w Ameryce. Myślę, że film więcej stracił niż zyskał ,ale mimo wszystko polecam!

Moja Ocena: 
Straszność: 4
Aktorstwo: 9
Efekty Specjalne: 5
Scenariusz: 7
Zakończenie: 6

Razem: 31/50

Podzielcie się swoimi odniesieniami :)



niedziela, 6 grudnia 2015

Cybernatural (2014)

Reżyseria: Levan Gabriadze.
Scenariusz: Nelson Greaves.
Produkcja: USA.
Budżet: 1 000 000 $
Czas trwania filmu: 1 godzina 22 minuty.

Film do obejrzenia pod poniższym linkiem:

Opis Filmu: Podczas jednej z imprez Laura Barns pod wpływem alkoholu zostaje sfilmowana w krępujących okolicznościach. Filmik obiega wiele portali społecznościowych, a dziewczyna staje się obiektem kpin w szkole i internecie. Laura nie mogąc sobie poradzić z zaistniałą sytuacją popełnia samobójstwo co bardzo porusza jej przyjaciół. W rocznicę śmierci dziewczyny Blaire jej była przyjaciółka wraz z znajomymi prowadzą wideokonferencje. W pewnym momencie do wszystkich zaczynają dochodzić dziwne wiadomości wysyłane z konta Laury. Początkowo myślą, że ktoś sobie robi z nich żarty, lecz wkrótce się przekonają, że to nie głupi żart a gra prowadzona przez internetowego prześladowce, w której za kłamstwo grozi śmierć.

Moja Opinia: Trzeba przyznać, że Levan Gabriadze choć nie jest nikomu znanym reżyserem to wdarł się do świata horroru z wielkim hukiem. Zwiastun do filmu obił się głębokim echem na portalach społecznościowych i dorobił się wielu milionów wyświetleń. Dobra kampania marketingowa doprowadziła, że do sal kin powędrowała duża rzesza ludzi dając tym olbrzymie zarobki. Scenariusz do filmu Nelson stworzył zainspirowany głośną sprawą piętnastoletniej Audrie Pott, która została brutalnie wykorzystana przez trójkę nastolatków. Zwyrodnialcy zamieścili zdjęcia z tego zdarzenia w internecie i to właśnie  popchnęło dziewczynę do popełnienia samobójstwa. Oczywiście w filmie Levana nie ma jakiś większych podobieństw do sprawy Audrie, ale przedstawiona przez niego historia zyskała przychylne opinie krytyków i ludzi.

Coraz częściej można dostrzec, że reżyserzy biorą się za kręcenie filmów za pomocą różnych kamerek w różnych urządzeniach. W internecie przeczytałem, że niejaki film ,,Mandarynki'' jest pierwszym pełnometrażowym filmem nakręcony smartfonem. Świat kinematografii chwyta się coraz bardziej dziwnych metod kręcenia filmów co niektórym może odpowiadać a niektórym nie. Ja jednak jestem zwolennikiem kręcenia filmów zwykłymi kamerami. W ,,Cybernatural'' Levan postanowił przedstawić całą historię emitując obraz z kamerek zamieszczonych w laptopach głównych bohaterów. Myślę, że nie był to taki zły pomysł gdyż sprawia to wrażenie autentyczności i nie ogląda się źle.

Dzięki temu widzimy Blaire i kilku jej przyjaciół prowadzących wideokonferencje. Za dużo jednak nie możemy dostrzec, gdyż pomieszczenia ich pokoi są przyciemnione co oznacza, że ich rozmowy prowadzone są nocą. Ciągłe przenoszenie narracji na kolejne osoby może doprowadzić do bólu oczu lub zeza. Mnie to osobiście irytowało, gdyż żeby dostrzec choć jakiś najmniejszy szczegół widz musiał wpierw przebrnąć prawdziwe oczopląsy.
Cały film przeplatany jest różnymi widokami przeglądanych okien przez Blaire. Dostrzegamy różne filmiki z YouTuba, które przedstawiają ośmieszoną Laure, oraz widok wiecznie pojawiającego się Facebooka skąd do dziewczyny wysyłane są różne wiadomości. Zamysłem reżysera było wzbudzić tym u widza lęk i napięcie, lecz nie do końca się mu to udało.

Akcja rozkręca się dopiero gdy nieznany nikomu użytkownik hakuje ich laptopy i podpina się pod wideokonferencję. Internetowy nieprzyjaciel blokuje ich funkcje i za wszelką cenę stara się ich przekonać, że mają do czynienia ze zmarłą Laurą. Za wszelką cenę chce ich ukarać za cyber przemoc, której dopuścił się każdy z nich. Jest to wielkim plusem filmu, gdyż pokazuje obraz dzisiejszych nastolatków, którzy poprzez umieszczanie różnych informacji w internecie nie zastanawiając się mogą w ten sposób kogoś skrzywdzić. Każdy z nas nie raz słyszał już o sytuacjach kiedy młodzi ludzie najczęściej w szkole nękają osoby z różnych powodów. Często to doprowadza do tragedii i prowadzi do samobójstw.
To właśnie scenariusz jest jednym z głównych plusów filmu. Nie dość, że porusza ważne sfery ludzkiej egzystencji, to jeszcze problem przedstawiany w nim nie był przez nikogo zrealizowany.

Całość filmu jest niby mieszanką typowego ghost story i mało brutalnego gore. Tak naprawdę trudno stwierdzić czy to duch  Laury straszy nas podczas seansu, czy jest to ktoś z otoczenia bohaterów, kto za wszelką cenę chce ich ukarać. Odpowiedzi film nam niestety nie dostarczył. Natomiast jeśli chodzi o gore to jest go bardzo malutko. Jest tylko jedna scena, w której to jeden z bohaterów mieli sobie różne części ciała blenderem. Całość akcji jednak opasana była migającym obrazem i w wyniku tego za dużo widz dostrzec nie mógł.
Całość głównie kierowana jest do grona młodych ludzi. Film porusza bardzo ważny problem internetowego świata, w którym można zrobić komuś krzywdę. Trzeba pamiętać, że co raz trafi do internetu to pozostaje tam na zawsze. Polecam serdecznie!

Moja Ocena:
Straszność: 6
Aktorstwo: 8
Efekty Specjalne: 6
Scenariusz: 9
Zakończenie: 7

Razem: 36/50

Podzielcie się swoimi odniesieniami :)



niedziela, 29 listopada 2015

The Hallow (2015)

Reżyseria: Corin Hardy.
Scenariusz: Olga Barreneche, Colin Hardy, Felipe Marino.
Produkcja: Wielka Brytania.
Czas trwania filmu: 1 godzina 32 minuty.

Opis Filmu: Adam i Claire wraz ze swoim synkiem Finnem przeprowadzają się do Irlandii. Z racji wykonywanego zawodu Adam zajmuje się wyznaczaniem drzew do wycinki. Nie podoba się to ich sąsiadowi Colmowi, który nieustannie ich nachodzi w domu. Gdy pewnej nocy ktoś wybija okno w pokoju ich synka wzywają policjanta, który opowiada im o tutejszych wierzeniach. Ludzie uważają, że lasy otaczające ich dom zamieszkają pradawne istoty zwane Czcigodnymi, które zabiją każdego kto zakłóci ich spokój. Małżeństwo początkowo nie daje wiary w te opowiadania, lecz niedługo na własnej skórze przekonają się, że nie są to tylko zabobony.

Moja Opinia: Corin Hardy ma na swoim koncie kilka krótkometrażowych filmów, które nie odniosły żadnych sukcesów. Zafascynowany światem bajek i horrorów postanowił połączyć je w całość i tak właśnie powstał The Hallow, który według mojej opinii jest jednym z lepszych horrorów bieżącego roku. W sieci możecie znaleźć ten film pod tytułem The Woods. Nie wiem co za idiota zmienił tytuł tego horroru, lecz ciężko było mi go odnaleźć pod prawdziwym tytułem. Pełnometrażowy film Hardego stał się obiektem sporego zainteresowania i przychylnych opinii w wielu państwach. Posiadając niewielki budżet stworzył horror, który bije na głowę kinowe produkcje, a co najważniejsze jest to jego pierwszy horror. Mam nadzieję, że w planach Corina jest realizacja więcej takich dobrych horrorów, lecz póki co się na to nie zapowiada.

Uwielbiam filmy, których akcja toczy się w niewielkich domkach otoczonych ogromnym lasem. Właśnie w The Hallow mamy do czynienia również z takim miejscem. Pojawia się niewielki domek i piękny las znajdujący się w malowniczej Irlandii. Reżyser postarał się wydobyć to co najpiękniejsze z otaczających go krajobrazów i sprawnie pokazał to w filmie. Stworzył bajkowy klimat, który go tak bardzo fascynował.

Trzeba również pochwalić scenariusz napisany przez Olgę Barrenche, Colina Hardego i Felipe Marino. Reżyser postanowił nie pokazać nam wydarzeń począwszy od pierwszego dnia przeprowadzki, tylko zaczął film od momentu kiedy państwo Hitchens zamieszkują już równy miesiąc w malowniczym domku. Dowiadujemy się przez to, że Adam wyznacza drzewa pod wycinkę, a żona zajmuje się domem i kilkumiesięcznym synkiem Finnem. Ich spokój zaburza sąsiad Colm, który za wszelką cenę daje im do zrozumienia, że nie są tu mile widziani. Początkowo nie wiemy tak naprawdę co będzie nas straszyć w filmie. Czy to będą duchy czy inne istoty. Hardy troszkę nas trzymał w niepewności i dopiero w momencie kiedy miejscowy policjant opowiada im historię o wierzeniach miejscowej ludności w pradawne istoty zamieszkujące otaczający ich las wiemy co tak naprawdę będzie miało budzić grozę filmu. Klimat został przedstawiony wzorcowo. Nawet sceny rozgrywające się nocą są bardzo dobrze zrealizowane i oświetlone na tyle dobrze, że widzowi nie umknie żaden szczegół. Gra światłem i zatłaczająca się akcja budzi lęk i niepokój co dobrze wpływa na atmosferę oglądania.
Pojawia się również kilka jump scenek, które nieźle sobie radzą i nieraz potrafią nieźle przestraszyć. Przynajmniej ja tak miałem.

Całość filmu oprasowana jest bardzo dobrymi efektami specjalnymi. Wygenerowane potwory budzą lęk i naprawdę potrafią przestraszyć. Widziałem troszkę podobieństwa do filmu ,,Zejście'' lecz mnie osobiście potwory o wiele bardziej podobały się w The Hallow. Przemiana Adama również była bardzo zaskakująca.
W filmie nagromadzonych zostało kilka bardzo dobrych scen, których pozazdrościć może mu wielu starszych stażem reżyserów. Najbardziej spodobała mi się scena w której z ręki Czcigodnego wystająca igła zbliża się do oka Claire, oraz pomysł na podmieńca.

Aktorsko trzeba przyznać było idealnie. Bojana Novakovic idealnie wcieliła się w rolę zatroskanej matki. Oczywiście na pochwały zasługuje również Joseph Mawle, który przez większość filmu grał pierwsze skrzypce.
Film mogę wam za całą pewnością polecić. Według mojej opinii jest to jeden z lepszych horrorów w 2015 roku i z całą pewnością jeszcze kiedyś do niego powrócę. Nie jest to film przy, którym będziecie się nudzić. Serdecznie polecam!

Moja Ocena:
Straszność: 8
Aktorstwo: 9
Efekty Specjalne: 8
Scenariusz: 9
Zakończenie: 9

Razem: 43/50

Podzielcie się swoimi odniesieniami :)





niedziela, 22 listopada 2015

Blair Witch Project (1999)

Reżyseria: Daniel Myrick, Eduardo Sachez.
Scenariusz: Daniel Myrick, Eduardo Sachez.
Produkcja: USA.
Budżet: 60 000 USD.
Czas trwania filmu: 1 godzina 26 minut.

Film do obejrzenia pod poniższym linkiem:

Opis Filmu: Heather Donahue, Michael C. Williams i Joshua Leonard są studentami szkoły filmowej. Wpadają na pomysł nakręcenia filmu dokumentalnego o lokalnej legendzie - wiedźmie Blair, która ponoć zamieszkuje okoliczne lasy niedaleko Burkittesville. Wyposażeni w kamery 16 mm, Hi8 i magnetofon DAT wyruszają na wyprawę. Przed zapuszczeniem się w lasy Black Hills w poszukiwaniu faktów odwiedzają okolicznych mieszkańców, pytając o wydarzenia związane z legendą sprzed sześćdziesięciu lat. Jak się okazuje, nie do końca jest ona obca ludziom. Jak twierdzi większość z nich - starają się oni unikać wchodzenia zbyt głęboko w nawiedzony las. Trójka reżyserów pojawia się w okolicznym lesie i rozpoczyna poszukiwania. Z początku wszyscy dobrze się bawią, szukając materiału do nagrań. Jednak wyprawa przestaje być zabawna, kiedy studenci uświadamiają sobie, iż nie są w stanie odnaleźć drogi do pozostawionego przy drodze samochodu. Prześladowani niepokojącymi odgłosami, zagubieni i zmarznięci wpadają w panikę. W nocy, dzień po tym jak wszyscy powinni wrócić z wyprawy, Josh nagle znika bez śladu. Rok później policja odnajduje w lesie torby z kamerami, należące do zaginionej trójki, której nigdy nie odnaleziono. Jedynie nagrany materiał ujawnia tajemnicę, co naprawdę wydarzyło się w lesie Black Hills.

Moja Opinia: Pierwszy raz Blair Witch Project obejrzałem kilka lat temu i wywarł na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Reżyserzy stworzyli horror found footage, który w końcówce XX wieku zgromadził do sali kin miliony ludzi na całym świecie. Wszystko jednak było dobrym chwytem marketingowym, który polegał na rozpuszczeniu wiadomości, że obraz Daniel Myricka i Eduarda jest zapisem prawdziwych nagrań, znalezionych przez policję w okolicach lasu Black Hills. Ludzie oglądając wtedy film byli przerażeni i wielu z nich opuszczała sale kin nie mogąc dotrwać do końca seansu. Dzięki tym działaniom promocyjnym horror został uznany za jeden z najbardziej dochodowych, niezależnych horrorów wszech czasów. Jednak w obecnych czasach gdy prawda wyszła na jaw, film ten już nie budzi tak wielkich emocji i często staje się obiektem krytyki.

Już wiele razy wspominałem, że uwielbiam horrory paradokumentalne i właśnie z takim mamy tu do czynienia. Sam pomysł na film był bardzo dobry. Krążyło wiele legend o wiedźmie z Blair więc to była tylko kwestia czasu kiedy ktoś znajdzie sposób na przedstawienie jej historii. Reżyserzy wprowadzają nas do filmu krótkimi wywiadami z mieszkańcami Burkittsville. Przeprowadza je trójka studentów, którzy w filmie mają takie same imiona i nazwiska jak w rzeczywistości. Miało to wzbudzić u widza autentyczność owego nagrania i wzbudzać strach i lęk..

Gdy akcja wkracza do lasu pojawia się kolorowy obraz jesiennej aury. Tak jak na początku nie wkurzała mnie kamera, która notorycznie wprawiana była w drżenie przez osobę, która musiała ją dzierżyć, to później gdy akcja się zagęszcza i studenci wpadają w przerażenie praca z kamerą staje się nie do zniesienia. Obraz notorycznie się zamazuje, a kamera lata na wszystkie strony.  A wszytko za sprawą dziwnych odgłosów, które dobiegają w nocy z lasu. Bohaterowie słyszą płacz dzieci, oraz ludzkie kroki, lecz w otchłaniach nocy niczego nie potrafią dostrzec. Gdy to wszystko się nasila trójka studentów postanawia znaleźć drogę powrotną, lecz gdzie się nie ruszą to tej drogi i tak nie znajdą.

Pomysł reżyserów był bardzo prosty. Chcieli za dnia pokazać jak najwięcej dialogów i problemów z odnalezieniem drogi powrotnej. Natomiast w nocy postanowili dać kilka stłumionych odgłosów dobiegających z różnych stron lasu. Jeśli macie nadzieje na jakieś efekty specjalne, to niestety ich nie odnajdziecie. Jest to jednak usprawiedliwione bardzo niskim budżetem, który im na to nie pozwolił. Widzimy jedynie dziwne symbole zwisające z gałęzi drzew, czy stosy kamieni ułożone przed namiotem, gdy bohaterowie się przebudzą. W filmie nie odnajdziemy również jump scenek, które w dzisiejszych czasach są modne dla horrorów paradokumentalnych. Straszyć ma nas klimat, oraz dźwięki dochodzące z głębi lasu. Miałem nadzieję, że w końcówce można będzie więcej zobaczyć, lecz zostałem zawiedziony. Akcja nie do końca została wytłumaczona i to w dużej mierze mnie najbardziej wkurzyło. Jeśli chodzi o aktorstwo to nie będę się wypowiadał, gdyż nie było tak źle.  Tak czy inaczej jak na lata 90-siąte trzeba przyznać, że film nie jest wcale taki zły. Serdecznie mogę wam go polecić!.

Moja Ocena:
Straszność: 7
Aktorstwo: 7
Efekty Specjalne: 6
Scenariusz: 7
Zakończenie: 6

Razem: 33/50

Podzielcie się swoimi odniesieniami :)

sobota, 14 listopada 2015

Kto tam? / Knock Knock (2015)

Reżyseria: Eli Roth.
Scenariusz: Guilliermo Amoedo, Nicolas Lopez, Eli Roth.
Produkcja: USA, Chile.
Czas trwania filmu: 1 godzina 40 minut.

Film do obejrzenia pod poniższym linkiem:

Opis Filmu: Oddany mąż i ojciec Evan Weber zostaje na weekend sam w domu. W deszczowy wieczór do drzwi pukają dwie bardzo atrakcyjne młode dziewczyny, prosząc o pomoc. Evan udziela im schronienia, pozwala skorzystać z prysznica i telefonu. Kobiety zaczynają okazywać mu wdzięczność w bardzo śmiały sposób. Początkowy opór Evana szybko słabnie i cała trójka oddaje się dzikiej namiętności. Następnego dnia Bel i Genesis pojawiają się ponownie w domu słomianego wdowca. Tym razem są uzbrojone w kij bejsbolowy, nóż i kilka innych urządzeń służących zadawaniu bólu. Prezentują też zupełnie inny nastrój – nie są już uwodzicielkami, ale okrutnymi łowczyniami. Rozpoczyna się przerażająca zabawa w kotka i myszkę, w której myszka o imieniu Evan ma do stracenia… życie.

Moja Opinia: Eli Roth kojarzy mi się tylko i wyłącznie z krwawymi jatkami w swoich filmach. Znany jest między innymi z filmów Hostel czy Śmiertelna gorączka. W sieci głośno jest o jego nowym filmie Green Inferno, który uważany jest przez wielu za jeden z najbardziej krwawych filmów od czasu Cannibal Holocaust. Jeśli chodzi natomiast o Knock Knock to tu sprawy mają się zupełnie inaczej. Reżyser postanowił się troszkę ustatkować i stworzył film, w którym krew nie leje się praktycznie w ogóle. Roth chciał przez to odciąć się od miana producenta filmów ,,torture porn''. Tym filmem to pokazał, lecz osobiście wolę go w poprzednich filmach.

Knock Knock jest remakiem filmu ,,Death Game'' z 1977 roku, lecz przedstawiony w troszkę inny sposób. Może i nie jest typowym horrorem ale pod thrillera można go z całą pewnością podpiąć. Jeśli chodzi o samą fabułę to nie mogę się do niczego przyczepić bo jest niezła, lecz troszkę oklepana bo widzieliśmy już podobne wątki w wielu filmach. Tak jak w poprzednich filmach reżysera stara się on wlepić w film troszkę czarnego humoru, lecz dialogi nie są aż tak zabawne.

Całość filmu rozgrywa się głównie w nowoczesnym i barwnym domu. Nie wiem czemu go urządzono w ten sposób, ale myślę, że Roth robił wszystko by nawet wystrój domu oddawał klimat fabuły. Tak czy inaczej mnie osobiście denerwowały pastelowe barwy budynku.
Tak jak w innych filmach Eliego praca kamerą była spokojna i dokładnie sprecyzowana, tak tu akcja szybko się zmienia a sceny są rozgrywane szybko i gwałtownie. Przez to film nie wzbudzał na mnie większych emocji. Nie jest ani tajemniczy, ani nie powoduje skoku ciśnienia, i myślę, że właśńie przez to film spotkał się z dużą falą krytyki przez ludzi jak i samych krytyków.

Praktycznie już od samego pojawienia się dwóch pięknych i seksownych kobiet u progu Webbera wiemy, że to one będą przyczyną wszelkich problemów mężczyzny. Oczywiście dziewczyny już wcześniej obmyśliły plan i wiedziały, że swoimi wdziękami spowodują, że Webber prędzej czy później im ulegnie i odda się w wir szalonego seksu w trójkącie. Roth nie mógł odmówić przecież widzom pokazania scen łóżkowych, bo to akurat potrafi robić przyzwoicie. Tak jak wiemyu by nigdy nie jechać na skróty przez las, nie zabierać autostopowiczów, to wiemy teraz również by nie przyjmować pod dach obcych ludzi potrzebujących pomocy. Tak sobie myślę, że te wszystkie horrory i filmy z innych gatunków zawsze będą nam się przypominać, gdy spotka nas podoba sytuacja i my będziemy przed wyborem. Czy wpuścić kogoś do domu, czy jednak nie? Nie wiem jak ja bym postąpił, ale widząc dwie piękne kobiety mężczyźni często przestają myśleć racjonalnie i ja również chyba mam podobnie.

Jeśli myślicie, że tortury nad biednym Webberem sprawią was o mdłości to jesteście w głębokim błędzie. Sceny są mało drastyczne i nie specjalnie wyszukane. Genesis i Bel dręczą mężczyznę poprzez urządzenie wysyłające wysokie dźwięki do słuchawek na uszach Evana. Dziewczyny prowadzą się z nim grę w różne zabawy a karą jest oczywiście przemoc.

Aktorstwa nie będę krytykował bo film nie wymagał specjalnych wymogów od aktorów. Wszystko zostało zagrane przyzwoicie. Tak czy inaczej na nudny wieczór z całą pewnością mogę wam ten film polecić.

Moja Ocena:
Straszność: 4
Aktorstwo: 7
Efekty Specjalne: 6
Scenariusz: 6
Zakończenie: 7

Razem: 30/50

Podzielcie się swoimi odniesieniami :)






sobota, 7 listopada 2015

Egzorcyzmy Molly Hartley / The Exorcism of Molly Hartley (2015)

Reżyseria: Steven R. Monroe.
Scenariusz: Matt Venne.
Produkcja: USA.
Czas trwania filmu: 1 godzina 35 minut.

Film do obejrzenia pod poniższym linkiem:

Opis Filmu: Molly jest dwudziestoczteroletnią dziewczyną która zostaje wspólniczką w dużej firmie. Swoje urodziny spędza z znajomymi na imprezie, gdzie poznaje mężczyznę i kobietę, z którymi wraca do domu. Po upojnej nocy spędzonej w trójkącie do drzwi Molly puka policja, gdyż sąsiedzi skarżyli się na hałas. Po przeszukaniu mieszkania znajdują w łazience ciała dwójki kochanków a dziewczyna nie potrafi wytłumaczyć tego zdarzenia. Mówi policjantom, że słyszy dziwne głosy i wmawia im, że zrobiła to z demonem który ją opętał. Kobieta trafia do szpitala psychiatrycznego, gdzie trafia pod opiekę doktor Laurie Hawthorne. Zaniepokojona dziwny zachowaniem Molly i dziwnymi zdarzeniami mającymi miejsce od jej przyjazdu, doktor Laurie zgłasza się o pomoc do byłego księdza, egzorcysty, który również odsiaduje swój wyrok w owym szpitalu. Od tej pory rozpocznie się walka o życie każdego członka zakładu psychiatrycznego.

Moja Opinia: Z wielką niecierpliwością czekałem na ten film i muszę przyznać, że było warto. Steven R. Monroe jest dobrym reżyserem, który mimo niewielkiego budżetu potrafi stworzyć bardzo dobry film. Szkoda tylko, że żadna z jego produkcji nie mogła być wpuszczona do sal kin bo myślę, że jego twórczość z całą pewnością na to zasługuje. No, ale cóż nie każdy dysponuje takimi środkami by móc to uczynić. Możecie między innymi kojarzyć go z takich horrorów jak ,,Pluję na twój grób''. Odpowiedzialny jest za dwie części, które według mnie w równej mierze są fantastyczne. W ,,Egzorcyzmach Molly Hartley'' troszkę się zdystansował i nie okazał zbyt mocnej jatki. Choć jest kilka scen gore to jednak nie sprawiają nas o mdłości.

Niewątpliwie strzałem w dziesiątkę było obsadzenie akcji w budynku szpitala psychiatrycznego. Powstało już wiele horrorów mających akcję w owych budynkach lecz z tego co pamiętam były to raczej opowieści ghost story. Tu już jest inaczej. Mimo, że szpital nie jest zbyt duży to reżyser zadbał o to by akcja rozgrywała się w wielu miejscach. Widzimy psychicznych pacjentów siedzących w swoich pokojach, oraz ładną doktor Laurie, która jest za nich wszystkich odpowiedzialna. Porządek jej pracy niszczy jednak pojawienie się Molly, która nie dość, że otwarcie mówi o swoim opętaniu to na domiar złego stara się robić wszystko by ona w to uwierzyła. Oczywiście nie mogło zabraknąć podobieństwa do słynnego ,,Egzorcysty''. Chodzi mi głównie o scenę wymiotowania Molly na młodą panią doktor. Nawet charakteryzacja opętanej dziewczyny w jakimś stopniu przypomina mi również z wymienionego wcześniej filmu.

Matt Venne postarał się w scenariuszu o to by historia o opętaniu nie była taka prosta jak przedstawiana jest w większościach filmów o podobnej tematyce. Powiązany do jej historii został również wątek sekty satanistycznej, która na czele z księdzem odwiedzającym podopiecznych szpitala, chce namówić odbywającego swój wyrok byłego księdza Johna Barrowa, na to by odprawił egzorcyzm na opętanej Molly. Chce w ten sposób zamknąć demona i  sprawić by mógł się on narodzić. By jednak to się stało musi zabić matkę demona, która nosiła go przez 6 lat 6 miesięcy i 6 minut w sobie, a jak łatwo jest się domyślić jest nią Molly.

Jak już wcześniej wspomniałem Monroe nie mógł sobie odmówić przedstawienia troszkę scen gore. Widzimy poćwiartowane zwłoki kochanków Molly, wyciąganie sobie z ręki odłamków szkła przez doktor Laurie, uderzanie głową o ścianę, rozwalony na chodniku mózg jednej z pracownic szpitala, która skoczyła z dachu pod wpływem działań Molly, czy przebicie na wylot kołkiem księdza odprawiającego satanistyczne rytuały. Myślę jednak, że to w swój sposób dodało uroku całej produkcji, a wszystko jest tak wyważone by nie wzbudzić na widzach obrzydzenia.

Klimat filmu został przedstawiony podobnie jak w filmach ,,Bez Litości''. Dużo się dzieje, a praca z kamerą jest podobna, a chodzi mi głównie o kolorystykę filmu. Myślę, że jest to na tyle fajne, że nie psuje nastoju, a wręcz miło koegzystuje z fabułą.

Kolejnym plusem jest postać samego demona. Charakteryzatorzy nieźle się postarali by postać Molly po ujawnieniu się demona, mogła przypominać tego, którego mogliśmy podziwiać w filmie ,,Egzorcysta''. Podobało mi się przedstawienie zmodulowanego głosu demona, który mnie czasami rozbawił swoimi dialogami prowadzonymi z egzorcystą Barrowem. Oczywiście nie mogło również zabraknąć niezłych efektów specjalnych.
Jedynym minusem są wygenerowane komputerowo muchy, które wydostają się z ust opętanej.

Jeśli chodzi o aktorstwo to nie mogę się do niczego przyczepić. Może obsada nie jest nam zbyt znana, ale myślę, że aktorsko zagrali całkiem przyzwoicie. Nie wiem czemu, ale irytowała mnie postać księdza Barrowa, który według moich odczuć był zbyt drętwy na swoją rolę. Ale to jest tylko moje zdanie. Tak czy inaczej z całą pewnością mogę wam ten film polecić. Nie zanudzicie się na nim.Polecam!

Moja Ocena:
Straszność: 7
Aktorstwo: 8
Efekty Specjalne: 8
Scenariusz: 10
Zakończenie: 9

Razem: 42/50

Podzielcie się swoimi odniesieniami :)


sobota, 31 października 2015

Krwawe walentynki (2009)

Reżyseria: Patrick Lussier.
Scenariusz: Todd Farmer, Zane Smith.
Produkcja: USA.
Budżet: 15 000 000 USD.
Czas trwania filmu: 1 godzina 41 minut.

Opis Filmu: Tom Hanniger w przeszłości jako jedyny przeżył rzeź dokonaną w kopalni przez górnika Harry'ego Wardena. Po trudnych przeżyciach wyjechał z miasta na kilka lat. Teraz zmuszony sytuacją przyjeżdża do miasteczka w celu sprzedania kopalni odziedziczonej po ojcu. Niedługo po jego przyjeździe znów zaczynają ginąć ludzie. Rozwiązania tajemniczych zgonów podejmuje się miejscowy szeryf Axel Palmer. Tom zaczyna podejrzewać, że serią mordów może stać Warden, który pragnie zakończyć to czego nie zdołał przedtem czyli zabić go.

Moja Opinia: Film Patricka Lussiera jest remakiem horroru o tym samym tytule z 1981 roku. Zmodyfikowana w dużej części fabuła i przedstawienie jej w konwencji 3D przyciągnęła do kina dużą rzeszę ludzi, dając tym niezłe zarobki wynoszące ponad 100 000 000 USD.  Zdania krytyków były jednak podzielone. Jedni byli pod wrażeniem trików z wykorzystaniem 3D, a drudzy krytykowali prosty scenariusz i kiepskie dialogi. Moje zdanie jest jednak podzielone. Film mimo wszystko nie jest taki zły.
Trudno jest się doszukać w filmie jakichkolwiek podobieństw do pierwowzoru. Reżyser postanowił wykorzystać tylko zabójcę górnika obsadzonego w zupełnie nowej i nieco ciekawszej fabule. Myślę, że było to dobre rozwiązanie, gdyż nie lubię oglądać remaków, które są tylko odświeżane tak jak było to np. w nowszej wersji Carrie.

Film zaczyna się w momencie kiedy to grupa przyjaciół organizuje imprezę w opuszczonym szybie górniczym. Wszystko układa się po myśli do czasu kiedy pojawia się mężczyzna w stroju górnika i zaczyna atakować bawiących się ludzi. Z ataku udaje się wyjść cało Tomowi, jego dziewczynie Sarah i przyjacielowi Axelowi. Po kilku latach Tom wraca do miasta i zdaję sobie sprawę, że wszystko się tu zmieniło. Sarah poślubiła Axella, który notorycznie ją zdradza, a na domiar złego w miasteczku pojawia się morderca, który w podobny sposób co przed laty zabija swoje ofiary. Wszystkie podejrzenia padają na Toma, gdyż to właśnie po jego przyjeździe ludzie zaczęli ginąć.

Fajnym zagraniem Lussiera jest notoryczna próba zmylenia widza. Chce sprawić by widz sam rozwiązał zagadkę dotyczącą postaci górnika który zabija miejscowych ludzi. Raz sprawia, że myślimy, że za wszystkimi morderstwami stoi Tom, a raz, że Axel. Dzięki temu zagraniu nie mamy pewności i staramy się trzymać swoich podejrzeń. Często jednak są one mylne, gdyż reżyser stara się również oddalić wszelkie podejrzenia od nich i co z tym idzie nasze podejrzenia zaczynają być kierowane na Harry'ego Wardena.

Niewątpliwym plusem filmu jest wiele scen gore. Jak już w tytule widzimy słowo ,,Krwawe'' to przeważnie tak jest. Krew tryska na wszystkie strony, widzimy wiele scen zabójstw głównie przy użyciu górniczego kilofa. Czaszki są rozłupywane, wypada oko, rozcinane są różne części ciała. Jednak ostrzegam nie jest to jednak tak bardzo drastyczne, a co najważniejsze nie zniesmacza. Jeśli już piszę na temat mordów to strasznie spodobała mi się scena, kiedy, mężczyzna w stroju górnika dostaje się do pokoju motelowego i próbuje zabić półnagą blondynkę. Akcja z wykorzystaniem ramy od łóżka była według mnie strzałem w dziesiątkę.

Przez to, że fabuła jest bardzo zagęszczona i zdynamizowana widz nie ma czasu na odpoczynek. Wiecznie się coś dzieję i to właśnie przez to film nie jest taki nudny, a my z ciekawością śledzimy akcję.

Wszystko jednak psuje zakończenie, które zepsuło cały urok i klimat filmu.. Myślę, że brak pomysłu spowodował postawienie na łatwy motyw rozdwojenia osobowości. Nie zdradzę kto jednak jest zabójcą bo myślę, że niejeden z was prawidłowo trafi w swoich przypuszczeniach.
Aktorsko nie ma tragedii i myślę, że znajdzie się wielu, którym obraz Lussiera się spodoba w podobnym stopniu co mi. Serdecznie zachęcam do oglądania!.

Moja Ocena:
Straszność: 6
Aktorstwo: 7
Efekty Specjalne: 8
Scenariusz: 6
Zakończenie: 5

Razem: 32/ 50

Podzielcie się swoimi odniesieniami :)




sobota, 24 października 2015

Dziewczyny śmierci / The Final Girls (2015)

Reżyseria: Todd Strauss-Schulson.
Scenariusz: M.A. Fortin, Joshua John Miller.
Produkcja: USA.
Czas trwania filmu: 1 godzina 28 minut.

Film do obejrzenia pod poniższym linkiem:

Opis Filmu: Nastoletnia Max stara się sobie poradzić po śmierci swojej matki, Amandy w wypadku samochodowym. Kobieta przed śmiercią była aktorką i w latach 80-dziesiątych, wcieliła się w rolę niskobudżetowego horroru  ,,Camp Bloodbath''. Max wraz z przyjaciółmi postanawia uczcić rocznicę śmierci matki idąc do kina, w którym zrealizowano nocny seans dla fanów owego horroru. Z chwilą rozpoczęcia filmu w kinie wybucha pożar, a przyjaciele uciekając przenikają do ,,Camp Bloodbath'', gdzie będą musieli stanąć do walki z psychopatycznym mordercą.

Moja Opinia:Todd Strauss-Schulson postanowił troszkę odświeżyć zanikający nurt slasherów  i w efekcie troszkę go zmiksował. Stworzył film w konwencji camp slasherów, które cechują się prostą fabułą, niskim budżetem i hektolitrami krwi tryskającymi na wszystkie strony. Akcja horrorów w latach 80-dziesiątych często odgrywała się w obozach, i to właśnie tu została obsadzona cała akcja. Film spotkał się z pozytywnym przyjęciem przez fanów slasherów, jak i samych krytyków.  Oczywiście polskie tłumaczenie filmu można oznaczyć wielkim znakiem zapytania, gdyż nie rozumiem czemu nie postawiono na nazwę ,,Finałowe dziewczyny''. Jednak tak czy owak myślę, że film Schulsona jest jednym z lepszych filmów tego roku.

Jak to bywa w slasherach mamy już pewność, że ktoś z bohaterów przeżyje. Wiemy również, że debile i idioci giną jako pierwsi, a przeżyje ktoś kto jako jedyny posiada troszkę rozumu. W ,,The Final Girls'' od samego początku można wywnioskować kto to będzie. Powiem jednak, że jednak w połowie filmu dałem się lekko zwieść swoim podejrzeniom, jednak i tak w efekcie końcowym udało mi się trafić. Również można było przewidzieć, że zabójca który przypomina nam nieco psychola z ,,Piątku 13-go'' jest prawie nieśmiertelny. Próby zabicia go jakimikolwiek środkami nie dają pożądanych efektów więc bohaterowie wiecznie muszą kombinować czy to nad ucieczką, czy nowym sposobem na uśmiercenie go. Ów morderca pojawia się tylko wtedy, gdy ma dojść do stosunku seksualnego, lub gdy któryś z bohaterów zrobi striptiz. Tylko dziewica może zabić mordercę więc w tym wypadku zupełny brak logiki w tym wszystkim nie przeszkadza.

Pomysł na film jest całkiem fajny. Po wniknięciu bohaterów w akcję filmu, poznajemy coraz więcej ciekawostek. Wiemy, że co 92 minuty akcja filmu rozpoczyna się na nowo, gdyż grupa przyjaciół nie chciała wsiąść do samochodu wychowawców udających się na ,,Camp Bloodbath''. Gdy to wreszcie robią dostają się do obozu. Widzimy, że nie mogą się wydostać poza akcję filmu, gdyż momentalnie znajdują się w tym samym miejscu. Bardzo fajnym pomysłem było przedstawienie samego obozu. Widzimy piękne krajobrazy malowniczego lasu, który otaczają przeróżne kwiaty, a scenografia samego obozu potrafi zadrzeć dech w piersiach. Jeszcze lepszym rozwiązaniem było przedstawienie nieba w którym rozgrywa się akcja. Chodzi mi głównie o końcówkę. Przypominała mi nieco akcję z ,,Martwego zła'', lecz uważam, że tu całość była znacznie lepiej przedstawiona. Przez to można zauważyć, że reżyser nie dał się odwzorowaniu scenerii filmów lat 80-siątych, a stworzył coś zupełnie na odwrót, chcąc dodać nieco świeżości. W niektórych scenach idzie się naprawdę pośmiać i to właśnie sprawia, że film ogląda się lekko i z ciekawością.

Bardzo ważną rolę odgrywa tu ścieżka dźwiękowa. Tak jak wspomniałem wcześniej o nawiązaniu wizerunkowo do ,,Piątku 13-go'' to również bardzo podobna jest muzyka. Wraz z pojawieniem się psychopatycznego mordercy słyszymy melodię, która towarzyszyła Jasonowi. Nagromadzonych zostało również dużo retrospekcji, gdzie przenosimy się w różne okresy czasowe, chcąc poznać historię jaką przeżył morderca i dlaczego mści się na wychowankach kampusu. Spowolnienie tempa również dodaje uroku obrazowi i gwarantuje dużo zabawy i śmiechu.

Tak jak to bywa w slasherach krew zazwyczaj tryska strumieniami, kończyny porozrzucane są na różne strony, to tak w ,,Dziewczynach Śmierci'' wszystko jest wyważone. Sceny śmierci nie sprawiają nas o mdłości i są mało drastyczne dla oka. Troszkę to wszystko zbyt mocno wygenerowane komputerowo, lecz nie ma wielkiej tragedii.

Jeśli chodzi o aktorstwo to jest idealnie dobrane. Pojawiają się moje dwie ulubione aktorki z różnych seriali. Chodzi mi głównie o Ninę Dobrev z ,,Pamiętników Wampirów'', czy Taissę Farmigę z ,,American Horror Story''. Reszta aktorów również spisała się dobrze i w wyniku czego powstał świetny horror.  Serdecznie zachęcam do obejrzenia!.

Moja Ocena: 
Straszność: 4
Aktorstwo: 10
Efekty Specjalne: 8
Scenariusz: 9
Zakończenie: 10

Razem: 41/50

Podzielcie się swoimi odniesieniami :)



niedziela, 18 października 2015

Last Shift (2014)

Reżyseria: Anthony DiBlasi.
Scenariusz: Anthony DiBlasi, Scott Piley.
Produkcja: USA.
Czas trwania filmu: 1 godzina 30 minut.

Opis Filmu: Jessica Loren stawia się na swój pierwszy dyżur na starym posterunku. Ponieważ wszyscy inni policjanci przenieśli się już do nowego budynku, kobieta poproszona przez sierżanta musi zostać przez noc by popilnować niebezpiecznych substancji znajdujących się w budynku. Samotna swój czas zabija na czytaniu książki i oglądaniu pomieszczeń. Sytuacje komplikuje pojawienie się się bezdomnego, którego zmuszona jest zamknąć w areszcie. Wkrótce kobieta zdaję sobie sprawę, że nie jest samotna na posterunku, gdyż skrywa on duchy rodziny Peymonów, którzy to zabili jej ojca. Zmuszona zostaje do samotnej walki z złośliwymi duchami.

Moja Opinia: Anthony DiBlasi ma na swoim koncie kilka udanych horrorów takich jak ,,Cassadaga'' czy ,,Dread''. Z niecierpliwością czekałem na ten horror, gdyż czytałem o nim przychylne komentarze i myślę, że sam się do nich przyłączę. Mimo, że reżyser nie dysponuje wielkim budżetem, to potrafi stworzyć horror, który jest znacznie lepszy niż nawet te które dysponowały 20 mln USD.

Bardzo dobrym pomysłem było obsadzenie akcji w budynku posterunku. Jest on doskonale oświetlony i przez to obraz jest bardzo wyraźny. Biel wręcz nieraz razi po oczach, ale idzie się do niej przyzwyczaić. Mimo, że pomieszczeń w posterunku nie ma wiele, to reżyserowi udało się z całą pewnością wykorzystać urok każdego z nich. Akcja początkowo rozgrywa się powoli. Nie mamy pojęcia tak naprawdę o czym to będzie horror. Śledzimy każdy ruch Jessiki z ciekawością co za chwilę się wydarzy. Początkowo myślałem, że akcja będzie związana z bezdomnym, któy pojawił się na posterunku. Byłem prawie pewny, że skrywa on jakąś tajemnicę i to właśnie z nim młoda pani policjant będzie musiała się zmierzyć. Moje podejrzenia jednak były błędne. To co skrywają mury komisariatu to coś o wiele gorszego. Są to bowiem duchy rodziny Peymonów, którzy to przetrzymywali i zabijali dziewczyny na swoim ranczu. Nie są one przyjazne i po kilku minutach filmów zaczynają dawać oznaki swojej obecności.

Początkowo widzimy tylko samoczynnie otwierające się szafki i mruganie światła, lecz z biegiem czasu te zjawiska zaczynają się nasilać. Kobieta zaczyna widzieć zjawy, latarka sama się unosi w powietrzu czy krzesła zaczynają się samoczynnie przesuwać. Mimo, że porucznik Loren miała kilka razy okazję uciec widząc te zjawiska, to jednak postanowiła zostać by wykazać się w oczach sierżanta. Nie chciała ulegać strachowi i dziwnym zjawiskom. Postawia więc sprawdzić z czym tak naprawdę ma do czynienia.

Sama charakteryzacja zjaw została idealnie dopasowana. Nie są to szkarady wygenerowane komputerowo i to jest znacznym plusem filmu. Nagromadzonych jest w filmie kilka jump scenek, które nie powiem bo potrafiły mnie troszkę nastraszyć.

Jeśli chodzi o zakończenie to przyznam się, że nie spodziewałem się tego co zobaczyłem. Byłem wręcz pewny, że akcja potoczy się inaczej, a tu proszę miłe zaskoczenie. Z całą pewnością jest to wielkim plusem bo przeważnie zakończenia w horrorach są do przewidzenia.

Może aktorów tu nie ma za wielu, ale porucznik  Jessika Logan czyli Juliana Harkavy idealnie wcieliła się w swoją postać. Do ideału troszkę ,,Last Shift'' brakuje lecz mogę wam go bardzo serdecznie polecić. Polecam oglądać w nocy przy zgaszonym świetle!

Moja Ocena:
Straszność: 7
Aktorstwo: 9
Efekty Specjalne: 8
Scenariusz: 8
Zakończenie: 10

Razem: 42/50

Podzielcie się swoimi odniesieniami:)



sobota, 10 października 2015

Noc oczyszczenia (2013)

Reżyseria: James DeMonaco.
Scenariusz: James DeMonaco.
Produkcja: Francja, USA.
Budżet: 3 000 000 USD.
Czas trwania filmu: 1 godzina 25 minut.

Film do obejrzenia pod poniższymi linkami:

Opis Filmu: Niedaleka przyszłość. Nowy ustrój polityczny, zwany "The New Founding Fathers of America", stara się kontrolować epidemię przemocy i przestępczości poprzez wprowadzenie ścisłego stanu wojennego. Najnowszym pomysłem na pokonanie agresji wśród społeczeństwa jest eksperyment zwany "czystką", który gwarantuje obywatelom, że raz do roku przez 12 godzin morderstwo staje się całkowicie legalne.

Moja Opinia: W dzisiejszych czasach by horror stał się ciekawy i zachwycił opinię publiczną trzeba mieć na niego ciekawy pomysł. James DeMonaco stworzył obraz, którego fabuła nie jest mi znana z innych horrorów. Jego pomysł był bardzo świeży i oryginalny i da się to w filmie zauważyć. Produkcja na całym świecie zarobiła spore pieniądze i dość przychylne opinie, które z całą pewnością ucieszyły reżysera.
Wielokrotnie już powtarzałem, że kocham horrory z nurtu home invasion. Ten jest jednym z moich ulubionych. Poznajemy rodzinę zamożnego konstruktora systemów alarmowych Jamesa Sandin. Z racji swojego zawodu jego dom posiada najlepsze systemy bezpieczeństwa, które według jego opinii czynią go najbezpieczniejszym domem w dzielnicy. I to właśnie w nim wraz z rodziną postanawia przez okres 12- godzinnej czystki spędzić ten czas. Wszystko jednak zaburza ich plany, gdy jego syn wpuszcza do domu czarnoskórego mężczyznę szukającego schronienia. Jest on bowiem ścigany przez oprawców w maskach, którzy za wszelką cenę będą próbowali wedrzeć się do domu.
Produkcja daje dużo do myślenia i można sobie zadać kilka ważnych pytań.

Niewątpliwym plusem filmu jest klimat. Pojawia się dość spory dom i to właśnie w nim przez prawie półtorej godziny obsadzona jest cała akcja. Widzimy bardzo dobrze zrealizowane ujęcia i za dnia i w nocy. Reżyser zadbał o każdy detal i stara się dynamicznie zmieniać ujęcia by nie zanudzić widza, a tym samym sprawiać by czuł on nieustanne napięcie. Ciemne zakamarki domu budzą poczucie lęku i czekamy tylko na to by pojawiła się jakaś jump scenka. Tu jednak tak nie jest. DeMonaco nie miał zbyt dużego pola do popisu, gdyż nie jest to horror o duchach. Nie ma tu za dużo nagromadzonych scen które wbiją nas w fotel. Jest może jedna lub dwie, i myślę, że z całą pewnością dały sobie radę.

W filmie zauważyłem, że przestępcy w maskach są bardzo podobni do tych, których mogliśmy widzieć w filmie ,,Nieznajomi''. Myślę, że było dobrym pomysłem postawienie na zwykłe maski, a nie wymyśle i straszne, gdyż nadaje to filmowi realizmu. Gdy trzeba to one straszą, a w innych momentach nieraz śmieszą. Producenci przez to zaoszczędzili sobie sporo niepotrzebnych kosztów i pokazali, że mając mały budżet można stworzyć całkiem dobry film.

Brakowało mi troszkę więcej przemocy. Filmy z nurtu Home Invasion są zazwyczaj bardzo brutalne i nagromadzone jest w nich wiele scen gore. Tu jednak wszystko jest wyważone, by nie obrzydzić widza. Ja jednak należę do osób, które jednak chcą więcej. A tu głównie mamy zabijanie poprzez pistolety, strzelby i inne bronie palne. Rodziny stara się bronic głowa rodziny czyli James, który uzbrojony w siekierę wprowadza przez chwilę krwawą sieczkę. Jest ona jednak zbyt krótka i mało wyraźna by nacieszyć oko.
Zakończenie jest bardzo dynamiczne i myślę że ratuje troszkę nudnawy początek. Pojawia się wiele zwrotów akcji i jest bardzo ciekawie.

Aktorstwo jest wręcz idealnie obsadzone. Pojawia się wiele znanych nam twarzy i jest wsród nich między innymi Ethan Hawke, Lena Headey, Adealide Kane czy Rhys Wakefield.

Możemy tylko mieć nadzieję, że wizja świata DeMonaco nigdy się nie urzeczywistni i nie będziemy świadkami tego jak ludzie zmieniają się w zwierzęta tylko po to by wyrównać z kimś rachunki. Przemoc nie jest najlepszym sposobem na radzenie sobie z problemami życia codziennego.
Serdecznie polecam!


Moja Ocena:
Straszność: 7
Aktorstwo: 9
Efekty Specjalne: 8
Scenariusz: 10
Zakończenie: 8

Razem: 42/50

Podzielcie się swoimi odniesieniami :)


sobota, 3 października 2015

Contracted: Phase II (2015)

Reżyseria: Josh Forbes.
Scenariusz: Craig Walendziak.
Produkcja: USA.
Czas trwania filmu: 1 godzina 18 minut.

Opis Filmu: Akcja 2 części zaczyna się w momencie kiedy zarażona wirusem przenoszonym drogą płciową przez niejakiego Bj-a, Samantha zostaje odstrzelona przez policjantów. W tej części pojawia się chłopak Riley, który przed śmiercią Samnthy uprawiał z nią seks. Chłopak próbuje szukać u siebie objawów, które zaczną zmieniać jego ciało w gnijącego zoombie. W tym celu udaje się do lekarza by pobrał mu krew i sprawdził czy nie jest niczym zainfekowany. Jednak te badania nie wykazują żadnych odchyleń. Z dnia na dzień chłopak zaczyna się coraz gorzej czuć. Krew zaczyna wypływać mu z różnych otworów w ciele i mężczyzna zauważa dziwne larwy poruszające się pod jego skórą. Za wszelką cenę postanawia odnaleźć Bj-a sądząc , że mężczyzna będzie posiadał antidotum na chorobę.

Moja Opinia
Jeśli ktoś z was chce się wziąć za oglądanie tego filmu to radzę mu wpierw obejrzeć pierwszą część, gdyż Contracted: Phase II jest kontynuacją jej. Reżyser John Forbes postanowił nieco zmienić wizję ukazaną w pierwszej części. Pierwowzór to ukazanie tego jak ludzkie ciało zmienia się pod wpływem choroby przenoszonej przez stosunek seksualny. Widzieliśmy jak z każdym dniem różne objawy i zmiany zaczęły ukazywać się na ciele młodej Samanthy. W drugiej części natomiast mamy już wybuch epidemii i próbę odnalezienia przez policję Bj-a. Mi osobiscie ta wizja średnio przypadła do gustu, ale nie jest ten film taki zły. Troszkę się zawiodłem, bo uwielbiam pierwszą część, która wniosła wiele świeżości w świat kinematografii. Myślę, że nie było potrzebne robienie drugiej części, które w większości horrorów są o wiele gorze od poprzedników.

Nie podobało mi się również wtłoczenie w akcje filmu wątku kryminalnego. Pojawia się policja a z nią na czele z porucznik Crystal Young, która tak jak Riley poszukuje chorego Bj-a. Zamysłem Forbesa pewnie było stworzenie realistycznego tła filmu, lecz myślę, że było to niepotrzebne.

Kolejnym minusem jest scenariusz. Nie jest on wielce odkrywczy. Czułem się oglądając film jakby Craig siedział nad nim góra dwa dni. Rozmowy nieraz są pozbawione ładu i mało co klei się w całość. Klimat dzięki temu nie jest już taki sam jak w pierwszej części. Nie widzimy klaustrofobicznej otoczki mieszkania, w którym Samantha przechodziła swoja przemianę. Tu akcja rozgrywa się w wielu miejscach i przez to cały czar prysł gdzieś w dal.

Fajnym pomysłem było ukazanie Bj-a, którego nie widzieliśmy w pierwszej części. Twórcy stworzyli mu ciekawą historię i dzięki niej wiemy, że mężczyzna ten współżyje seksualnie z kobietami tylko i wyłącznie po to by ukarać społeczeństwo. A zarazą jest się bardzo łatwo zarazić, gdyż wystarczy jeden pocałunek by z dnia na dzień zacząć się zmieniać w krwiożerczego zombiee. Zamysłem Reżysera było również ukazanie społeczeństwu jakie zagrożenia istnieją, gdy prowadzi się rozpustne życie.

Bardzo dobrze zostały ucharakteryzowane postacie zombie. Ludzie z charakteryzacji musieli sie sporo namęczyć gdyż zadbali o każdy szczegół bohaterów, którzy pojawili się w filmie. Dzięki temu można odnieść wrażenie, że są realistyczne. I tu pojawia się jedna scena, która łudząco jest podobna do sceny ujrzanej w filmie ,,Rec''. A chodzi mi o scenę, w której babcia Rileya rzuca się na funkcjonariuszy policji. Myślę, że niejeden z was przyzna mi rację w tym, że ta scena jest wręcz jakby wycięta z Rec.

Na wzmiankę zasługują również świetne sceny gore. Krew leje się strumieniami z nosa, ust i penisa Rileya. Na jego ciele pojawiają się ropne pęcherze, a pod skórą gromadzą się larwy. Widzimy np sceny wycinania wymienionych wcześniej larw z ciała, sekcję zwłok Samanthy, wyciąganie oka przez Harper, rozszarpanie skóry przez jedną z klientek głównego bohatera. Nie mogło zabraknąć oczywiście koniecznych strzałów w głowę by zabić żywe trupy.

W mojej ocenie obraz Josha Forbsa nie jest taki zły lecz myślę, że był to film robiony na siłę. Oglądając parę miesięcy temu zwiastun myślałem, że będzie to film również dobry jak pierwsza część, lecz nieco się zawiodłem. Osobiście dla mnie jest to produkcja na raz i pewnie do niej nie wrócę. Pamiętajcie by jak się pojawią napisy nie wyłączać filmu gdyż jest jeszcze jedna scena. Polecam!.

Moja Ocena:
Straszność: 5
Aktorstwo: 7
Efekty Specjalne: 9
Scenariusz: 6
Zakończenie: 7

Razem: 34/50

Podzielcie się swoimi odniesieniami :)







sobota, 26 września 2015

Eden Lake (2008)

Reżyseria: James Watkins.
Scenariusz: James Watkins:
Produkcja: Wielka Brytania.
Czas trwania filmu: 1 godzina 31 minut.

Film do obejrzenia pod poniższym linkiem:

Opis Filmu: Młoda para, Steve i Jenny, postanawia wyjechać na krótki odpoczynek poza miasto. Udaje im się rozbić namiot w okolicy jeziora, wypad zapowiada się sielsko, tym bardziej, że w jego trakcie Steve pragnie się oświadczyć ukochanej. Ich wczasowe plany krzyżuje jednak banda wyrostków, która swym głośnym i wulgarnym zachowaniem burzy spokój zakochanych. Drobne spięcie pomiędzy parą a grupą młodzieży nieoczekiwanie doprowadzi do prawdziwego wybuchu bezsensownej przemocy...

Moja Opinia: Uwielbiam Survival Horrory więc dlatego zawsze z zapałem wyczekuję kolejnych produkcji. Mimo, że rocznie powstaje ich bardzo mało to nieraz idzie wychwycić prawdziwe perełki. Niewątpliwie do nich należy Eden Lake. James Watkins - reżyser filmu, kojarzy mi się tylko z jednym horrorem a jest nim ,,Kobieta w czerni''. Trzeba przyznać, że James chyba polubił ten gatunek filmowy bo jego kolejne produkcje są bardzo dobre. Eden Lake jest horrorem, który odbił się w 2008 roku szerokim echem. Ludzie byli pod wrażeniem jego prawdziwością i realizmem. Krytycy byli podzieleni, lecz większość była pod wrażeniem obrazu Watkinsa.

Przejdę wpierw do minusów.
Niewątpliwie jest nim troszkę chory scenariusz, a głównie chodzi mi o postać Steva i jego zachowanie w związku z zgrają bandyckich dzieciaków. Kto z nas wyjeżdżając na wczasy i widząc jak na naszych oczach dzieciaki zachowują się karygodnie, zgrywałby twardziela tylko po to by nie wyjść na mięczaka i tym samym robić jeszcze tym dzieciakom na złość ???  Ja wolałbym zmienić inną lokalizację i mieć spokój niż narażać dziewczynę na nieprzyjemności ze strony tych nastolatków.

Kolejnym minusem jest to, że mimo iż las jest ogromny to gdzie tylko Jenny się ruszy to momentalnie pojawiają się tam dzieciaki. Jest to mało realne i tym samym troszkę mnie to irytowało.
Sama postać Jenny według mnie była niekorzystna. Przyznaje jest ona dobrą aktorką, lecz mało urodziwą i nie było na czym oka zawiesić.

Czas teraz na plusy. Pierwszym z nich jest miejsce gdzie cała akcja się rozgrywa. Pojawia się piękny, ogromny las, oraz piękne jezioro. Akcja rozgrywa się w większej części filmu za dnia więc możemy widzieć wszystko z dokładnością, a chodzi mi głównie o sceny zabijania. Ostatnie 15 minut filmu zostało przeniesione do miasteczka gdzie Jenny niefortunnie rozbija samochód i szuka schronienia w domu nieznajomych, którzy niestety okazują się rodzicami ścigających ją dzieciaków.

Kolejnym plusem jest zrobienie oprawcami dzieciaków, które doskonale odnalazły się w filmie. Wiadomo przecież, że dzieciaki są obecnie najokrutniejszymi stworzeniami na świecie. W dzisiejszych czasach co chwilę możemy usłyszeć jak dzieci potrafią dokonywać najokrutniejszych czynów i nie mieć serca dokuczając innym. Ten film niewątpliwie ukazuje problemy z jakimi borykają się rodzice wychowujący  takie potwory. Watkins starał się dokładnie ukazać emocje jakie towarzyszą podczas podejmowania różnych decyzji przez oprawców jak i Jenny i Steva. Dzięki temu film między innymi tak wpływa na psychikę. Dzieci początkowo nie mają skrupułów i dokonują morderstwa, i tym samym chcą za wszelką cenę zrobić wszystko by sprawa ich czunu nie wyszła na światło dzienne. Z biegiem czasu niektórzy z oprawców zaczynają wymiękać i tym samym robi im się przykro z powodu tego co zrobili.

Również dobrze zostały przedstawione sceny gore. Nie jest ich może tak dużo, ale przez ich realizm bardzo dobrze działają na psychikę. Mowa tu szczególnie o wyciąganiu pręta ze stopy Jenny, zabicie kawałkiem szkła jednego z dzieciaków, czy też spalenie żywcem.

W moim odczuciu również zakończenie filmu jest również plusem. Nie zdradzę go wam, ale reżyser postarał się na sam koniec dostarczyć kolejnych mocnych wrażeń.

Na plus również zasługuje aktorstwo. Kelly Reilly grająca Jenne idealnie wcieliła się w swoją postać. Wielu z was może ją kojarzyć z takich filmów jak ,,Lot'' czy ,,Niebo istnieje naprawdę''. Na kolejną pochwałę zasługuje Michael Fassbender grający Steva. Ma on na swoim koncie aktorskim rolę w wielu filmach,  które przeważnie odnosiły wielkie sukcesy. Mowa tu między innymi o ,,Prometeuszu'' , ,,X-Menie'' i wielu innych. Doskonale poradzili sobie również oprawcy czyli dzieciaki, którzy jak na swój młody wiek postarali się bardzo dobrze.


Myślę, że film jednym się spodoba, a drugim nie. Mi osobiście bardzo przypadł do gustu, gdyż kocham survival horrory. Jest w nim kilka mocnych scen i niewątpliwie film budzi wiele emocji. Bardzo serdecznie polecam!

Moja Ocena:
Straszność: 8
Aktorstwo: 9
Efekty Specjalne: 8
Scenariusz: 7
Zakończenie: 9

Razem: 41/50

Podzielcie się swoimi odniesieniami :)



sobota, 19 września 2015

Ruiny / The Ruins (2008)

Reżyseria: Carter Smith.
Scenariusz: Scott B. Smith.
Produkcja: Australia, Niemcy, USA.
Budżet: 8 000 000 USD.
Czas trwania filmu: 1 godzina 31 minut.

Opis Filmu: Dwie przyjaciółki, Amy i Stacy, w towarzystwie swych chłopaków - poważnego studenta medycyny Jeffa oraz beztroskiego imprezowicza Erica - spędzają wakacje w Meksyku. Pod koniec pobytu poznają niemieckiego turystę Mathiasa i jego greckiego kolegę Dimitra. Rodzi się pomysł wspólnej wycieczki do dżungli w celu zwiedzenia ruin wspaniałej starożytnej świątyni Majów. Kiedy docierają na miejsce, zostają niespodziewanie zaatakowani przez grupę tubylców, uzbrojonych w pistolety, strzelby i łuki. Ginie pierwszy uczestnik wyprawy, ale to dopiero przedsmak koszmaru, jaki stanie się udziałem turystów. Śmiertelna rozgrywka rozpocznie się, kiedy będą musieli zmierzyć się z mięsożernymi roślinami.

Moja Opinia: Carter Smith nie należy do grona reżyserów o których jest głośno. Ma na swoim koncie trzy filmy, z których tylko ,,Ruiny'' okazał się strzałem w dziesiątkę. Obraz Cartera jest jest adaptacją głośnej powieści Scotta Smitha, w którym można zauważyć bardzo spore różnice, lecz uważam, że sam film jest warty obejrzenia.

Przejdę może wpierw do plusów. Niewątpliwie plusem filmu jest to, że akcja głównie toczy się w słońcu i dzięki temu widzimy większość scen bardzo dokładnie. Istnieją również sceny kręcone nocą, ale mogę z całą pewnością powiedzieć, że oświetlenie miejsca akcji jest odpowiednie i oku każdego widza nic nie przemknie niezauważonym. Na plus również zasługują piękne krajobrazy i otoczenie dżungli, które trzymają nas w napięciu przez większość czasu.

Bardzo dobrze zostały komputerowo wygenerowane rośliny które ścigają bohaterów, oraz sceny gore których również się troszkę pojawia i co najważniejsze budzą nieraz obrzydzenie. Chodzi mi oczywiście o scenę wycinania sobie z nogi mięsożernej rośliny przez Stacy, oraz amputowanie nóg Mathiasowi. Scen jest o wiele więcej, ale nie chcę za dużo zdradzać gdyż każdy z was pewnie woli zobaczyć resztę na własne oczy.

Na plus zasługuje również obsada aktorska, w której ujrzeć możemy kilka znanych nam już wcześniej twarzy. Pojawia się między innymi Laura Ramsey znana nam prędzej z takich filmów jak ,,Pakt milczenia'', ,,Ona to On'', czy ,,Venom'', Jonathan  Tucker znany z  filmu ,,Puls'' czy ,,Osaczony'', Jena Malon znana nam z filmu ,,Igrzyska śmierci'' oraz ,,Sucker Punch'', oraz Shawn Ashmore znany nam z ,,X- mena''. Wszyscy aktorzy postarali się jak tylko mogli i wyszło im to przyzwoicie.

Minusem obrazu Smitha jest końcówka, która była dość przewidywalna. Momentalnie krwiożercza roślina uszła w cień by inny motyw mógł wyjść z ukrycia. Nie podobało mi się również, że najbardziej znienawidzona przeze mnie postać przeżyła i wydostała się z dżungli. Tak czy inaczej bardzo serdecznie polecam film. Jest wiele fajnych scen, które z całą pewnością sprawią was o obrzydzenie, ale jest to film na którym powinni wzorować się obecni reżyserzy biorąc się za filmy kręcone w konwencji gore.

Moja Ocena:
Straszność: 7
Aktorstwo: 8
Efekty Specjalne: 10
Scenariusz: 9
Zakończenie: 7

Razem: 41/50

Podzielcie się swoimi odniesieniami :)


sobota, 5 września 2015

Contracted (2013)

Reżyseria: Eric England.
Scenariusz: Eric England.
Produkcja: USA.
Czas trwania filmu: 1 godzina 18 minut.


Opis Filmu: Samantha (Najarra Townsend) to młoda dziewczyna, która wciąż stara się odnaleźć w życiu. Jej kochanka, Nikki (Katie Stegeman), coraz bardziej się od niej oddala. Sfrustrowana Sam topi smutki w alkoholu. Podczas imprezy spotyka tajemniczego B.J.'a (Simon Barrett), z którym na jeden moment łączy ją przygodny seks w aucie. Dziewczyna nie wie jednak o mrocznym sekrecie, jaki skrywa mężczyna. Następnego dnia Samantha nie pamięta szczegółów ferelnej nocy, a jej organizm zaczyna trawić tajemnicza choroba.

Moja Opinia: Eric England jest głównie reżyserem horrorów klasy B. Może ktoś z was kojarzyć go z takich filmów jak ,,Madison Country'' czy ,,Chilling Visions''. ,,Contracted'' jednak według mojej opinii jest jednym z lepszych filmów w jego dorobku. Reżyser przedstawił nam nie tylko horror lecz dramat młodej, zagubionej dziewczyny, którą nikt nie rozumie i nie próbuje zrozumieć. Film należy do podgatunku grozy Body horror, czyli filmu w którym pierwsze skrzypce gra ludzkie ciało. Tak właśnie jest w tym filmie.

Samntha jest młodą dziewczyną, którą przyjaciółka Alice zaprasza na domówkę. Ponieważ nie układa jej się w związku z swoją dziewczyną Sam to postanawia poszukać pocieszenia w alkoholu. Gdy jest już mocno podpita podchodzi do niej niejaki B.J, z którym dziewczyna odbywa szybki numerek w aucie. Następnego dnia rano dziewczyna źle się czuje lecz nie podejrzewa, że jest to skutkiem odbytego dzień wcześniej stosunku. Każdy kolejny dzień jest dla Samanthy coraz gorszy. Wypadają jej włosy i zęby, a na ciele pojawiają się dziwne sińce. Zrozpaczona kobieta wkrótce odkrywa, że stała się ofiarą choroby przenoszonej drogą płciową.

Przejdźmy do plusów, gdyż według mojej opinii nie ma żadnego minusu.. Niewątpliwie plusem filmu jest umiejętność stworzenia przez reżysera bardzo dobrych efektów specjalnych mimo niewielkiego budżetu. Pojawia się kilka dobrych scen gore. Widzimy rozpadające się z dnia na dzień ciało Samanthy. Wypadają jej włosy i zęby, oczy zmiennają barwę, skóra staje się szara, a jej ciało od środka zaczynają pożerać larwy. I tu pojawia się jedna z najbardziej obrzydliwych scen w filmie czyli wypadające z pochwy larwy podczas stosunku Samnthy z kolegą.

Kolejnym plusem jest wplątanie elementów dramatu. Przedstawiona została historia dziewczyny, która szuka swojego miejsca na świecie. Nikt jej nie rozumie i nie wspiera, gdy bardzo tego potrzebuje. Matka nie pochwala jej związku homoseksualnego z Nikki, a mało tego ciągle jej truję głowę by jak najprędzej zakończyła tą relację. Samantha bardzo kocha swoją dziewczynę lecz ona z dnia na dzień się od niej oddala. W tym momencie pojawia się jej przyjaciółka Alice, która w głębi serca kocha ją nie jak przyjaciólkę i żywi do niej głębsze uczucia. Ma nadzieję na rozpad związku Samanthy, którą chce mieć tylko dla siebie. Eric England swoim filmem przestrzega przed przelotnym seksem i niebezpieczeństwami jakie mogą się z tego wiązać.

Również na pochwałę zasługuje gra aktorska. Najarra Townsed idealnie wcieliła się w rolę Samanthy. Myślę, że każdy z oglądających mógł się z nią utożsamić i śledzić losy z zaciekawieniem. Pod koniec seansu zadałem sobie pytanie co ja bym zrobił na jej miejscu ??? I odpowiedziałem sobie, że jeśli bym był kobietą tak jak ona to rzecz jasna, że nie skrzywdziłbym drugiej osoby wiedząc, że odbycie z nią stosunku będzie skutkowało zarażeniem. Samantha wtedy była tego świadoma i jednak poczyniła to bez zastanowienia o konsekwencjach. Reszta aktorów również wypadła bardzo dobrze.

Bardzo się cieszę, że jeszcze w tym roku doczekam się drugiej części tego widowiska gdyż film bardzo intryguje. Zdaję sobie sprawę, że obraz Englanda nie każdemu przypadnie do gustu, lecz według mojej opinii film jest jednym z lepszych współczesnych horrorów i z całą pewnością mogę wam go polecić. Serdecznie zachęcam do oglądania!.


Moja Ocena:
Straszność: 7
Aktorstwo:10
Efekty Specjalne: 8
Scenariusz: 8
Zakończenie: 8

Razem: 41/50

Podzielcie się swoimi odniesieniami  :)