niedziela, 29 listopada 2015

The Hallow (2015)

Reżyseria: Corin Hardy.
Scenariusz: Olga Barreneche, Colin Hardy, Felipe Marino.
Produkcja: Wielka Brytania.
Czas trwania filmu: 1 godzina 32 minuty.

Opis Filmu: Adam i Claire wraz ze swoim synkiem Finnem przeprowadzają się do Irlandii. Z racji wykonywanego zawodu Adam zajmuje się wyznaczaniem drzew do wycinki. Nie podoba się to ich sąsiadowi Colmowi, który nieustannie ich nachodzi w domu. Gdy pewnej nocy ktoś wybija okno w pokoju ich synka wzywają policjanta, który opowiada im o tutejszych wierzeniach. Ludzie uważają, że lasy otaczające ich dom zamieszkają pradawne istoty zwane Czcigodnymi, które zabiją każdego kto zakłóci ich spokój. Małżeństwo początkowo nie daje wiary w te opowiadania, lecz niedługo na własnej skórze przekonają się, że nie są to tylko zabobony.

Moja Opinia: Corin Hardy ma na swoim koncie kilka krótkometrażowych filmów, które nie odniosły żadnych sukcesów. Zafascynowany światem bajek i horrorów postanowił połączyć je w całość i tak właśnie powstał The Hallow, który według mojej opinii jest jednym z lepszych horrorów bieżącego roku. W sieci możecie znaleźć ten film pod tytułem The Woods. Nie wiem co za idiota zmienił tytuł tego horroru, lecz ciężko było mi go odnaleźć pod prawdziwym tytułem. Pełnometrażowy film Hardego stał się obiektem sporego zainteresowania i przychylnych opinii w wielu państwach. Posiadając niewielki budżet stworzył horror, który bije na głowę kinowe produkcje, a co najważniejsze jest to jego pierwszy horror. Mam nadzieję, że w planach Corina jest realizacja więcej takich dobrych horrorów, lecz póki co się na to nie zapowiada.

Uwielbiam filmy, których akcja toczy się w niewielkich domkach otoczonych ogromnym lasem. Właśnie w The Hallow mamy do czynienia również z takim miejscem. Pojawia się niewielki domek i piękny las znajdujący się w malowniczej Irlandii. Reżyser postarał się wydobyć to co najpiękniejsze z otaczających go krajobrazów i sprawnie pokazał to w filmie. Stworzył bajkowy klimat, który go tak bardzo fascynował.

Trzeba również pochwalić scenariusz napisany przez Olgę Barrenche, Colina Hardego i Felipe Marino. Reżyser postanowił nie pokazać nam wydarzeń począwszy od pierwszego dnia przeprowadzki, tylko zaczął film od momentu kiedy państwo Hitchens zamieszkują już równy miesiąc w malowniczym domku. Dowiadujemy się przez to, że Adam wyznacza drzewa pod wycinkę, a żona zajmuje się domem i kilkumiesięcznym synkiem Finnem. Ich spokój zaburza sąsiad Colm, który za wszelką cenę daje im do zrozumienia, że nie są tu mile widziani. Początkowo nie wiemy tak naprawdę co będzie nas straszyć w filmie. Czy to będą duchy czy inne istoty. Hardy troszkę nas trzymał w niepewności i dopiero w momencie kiedy miejscowy policjant opowiada im historię o wierzeniach miejscowej ludności w pradawne istoty zamieszkujące otaczający ich las wiemy co tak naprawdę będzie miało budzić grozę filmu. Klimat został przedstawiony wzorcowo. Nawet sceny rozgrywające się nocą są bardzo dobrze zrealizowane i oświetlone na tyle dobrze, że widzowi nie umknie żaden szczegół. Gra światłem i zatłaczająca się akcja budzi lęk i niepokój co dobrze wpływa na atmosferę oglądania.
Pojawia się również kilka jump scenek, które nieźle sobie radzą i nieraz potrafią nieźle przestraszyć. Przynajmniej ja tak miałem.

Całość filmu oprasowana jest bardzo dobrymi efektami specjalnymi. Wygenerowane potwory budzą lęk i naprawdę potrafią przestraszyć. Widziałem troszkę podobieństwa do filmu ,,Zejście'' lecz mnie osobiście potwory o wiele bardziej podobały się w The Hallow. Przemiana Adama również była bardzo zaskakująca.
W filmie nagromadzonych zostało kilka bardzo dobrych scen, których pozazdrościć może mu wielu starszych stażem reżyserów. Najbardziej spodobała mi się scena w której z ręki Czcigodnego wystająca igła zbliża się do oka Claire, oraz pomysł na podmieńca.

Aktorsko trzeba przyznać było idealnie. Bojana Novakovic idealnie wcieliła się w rolę zatroskanej matki. Oczywiście na pochwały zasługuje również Joseph Mawle, który przez większość filmu grał pierwsze skrzypce.
Film mogę wam za całą pewnością polecić. Według mojej opinii jest to jeden z lepszych horrorów w 2015 roku i z całą pewnością jeszcze kiedyś do niego powrócę. Nie jest to film przy, którym będziecie się nudzić. Serdecznie polecam!

Moja Ocena:
Straszność: 8
Aktorstwo: 9
Efekty Specjalne: 8
Scenariusz: 9
Zakończenie: 9

Razem: 43/50

Podzielcie się swoimi odniesieniami :)





niedziela, 22 listopada 2015

Blair Witch Project (1999)

Reżyseria: Daniel Myrick, Eduardo Sachez.
Scenariusz: Daniel Myrick, Eduardo Sachez.
Produkcja: USA.
Budżet: 60 000 USD.
Czas trwania filmu: 1 godzina 26 minut.

Film do obejrzenia pod poniższym linkiem:

Opis Filmu: Heather Donahue, Michael C. Williams i Joshua Leonard są studentami szkoły filmowej. Wpadają na pomysł nakręcenia filmu dokumentalnego o lokalnej legendzie - wiedźmie Blair, która ponoć zamieszkuje okoliczne lasy niedaleko Burkittesville. Wyposażeni w kamery 16 mm, Hi8 i magnetofon DAT wyruszają na wyprawę. Przed zapuszczeniem się w lasy Black Hills w poszukiwaniu faktów odwiedzają okolicznych mieszkańców, pytając o wydarzenia związane z legendą sprzed sześćdziesięciu lat. Jak się okazuje, nie do końca jest ona obca ludziom. Jak twierdzi większość z nich - starają się oni unikać wchodzenia zbyt głęboko w nawiedzony las. Trójka reżyserów pojawia się w okolicznym lesie i rozpoczyna poszukiwania. Z początku wszyscy dobrze się bawią, szukając materiału do nagrań. Jednak wyprawa przestaje być zabawna, kiedy studenci uświadamiają sobie, iż nie są w stanie odnaleźć drogi do pozostawionego przy drodze samochodu. Prześladowani niepokojącymi odgłosami, zagubieni i zmarznięci wpadają w panikę. W nocy, dzień po tym jak wszyscy powinni wrócić z wyprawy, Josh nagle znika bez śladu. Rok później policja odnajduje w lesie torby z kamerami, należące do zaginionej trójki, której nigdy nie odnaleziono. Jedynie nagrany materiał ujawnia tajemnicę, co naprawdę wydarzyło się w lesie Black Hills.

Moja Opinia: Pierwszy raz Blair Witch Project obejrzałem kilka lat temu i wywarł na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Reżyserzy stworzyli horror found footage, który w końcówce XX wieku zgromadził do sali kin miliony ludzi na całym świecie. Wszystko jednak było dobrym chwytem marketingowym, który polegał na rozpuszczeniu wiadomości, że obraz Daniel Myricka i Eduarda jest zapisem prawdziwych nagrań, znalezionych przez policję w okolicach lasu Black Hills. Ludzie oglądając wtedy film byli przerażeni i wielu z nich opuszczała sale kin nie mogąc dotrwać do końca seansu. Dzięki tym działaniom promocyjnym horror został uznany za jeden z najbardziej dochodowych, niezależnych horrorów wszech czasów. Jednak w obecnych czasach gdy prawda wyszła na jaw, film ten już nie budzi tak wielkich emocji i często staje się obiektem krytyki.

Już wiele razy wspominałem, że uwielbiam horrory paradokumentalne i właśnie z takim mamy tu do czynienia. Sam pomysł na film był bardzo dobry. Krążyło wiele legend o wiedźmie z Blair więc to była tylko kwestia czasu kiedy ktoś znajdzie sposób na przedstawienie jej historii. Reżyserzy wprowadzają nas do filmu krótkimi wywiadami z mieszkańcami Burkittsville. Przeprowadza je trójka studentów, którzy w filmie mają takie same imiona i nazwiska jak w rzeczywistości. Miało to wzbudzić u widza autentyczność owego nagrania i wzbudzać strach i lęk..

Gdy akcja wkracza do lasu pojawia się kolorowy obraz jesiennej aury. Tak jak na początku nie wkurzała mnie kamera, która notorycznie wprawiana była w drżenie przez osobę, która musiała ją dzierżyć, to później gdy akcja się zagęszcza i studenci wpadają w przerażenie praca z kamerą staje się nie do zniesienia. Obraz notorycznie się zamazuje, a kamera lata na wszystkie strony.  A wszytko za sprawą dziwnych odgłosów, które dobiegają w nocy z lasu. Bohaterowie słyszą płacz dzieci, oraz ludzkie kroki, lecz w otchłaniach nocy niczego nie potrafią dostrzec. Gdy to wszystko się nasila trójka studentów postanawia znaleźć drogę powrotną, lecz gdzie się nie ruszą to tej drogi i tak nie znajdą.

Pomysł reżyserów był bardzo prosty. Chcieli za dnia pokazać jak najwięcej dialogów i problemów z odnalezieniem drogi powrotnej. Natomiast w nocy postanowili dać kilka stłumionych odgłosów dobiegających z różnych stron lasu. Jeśli macie nadzieje na jakieś efekty specjalne, to niestety ich nie odnajdziecie. Jest to jednak usprawiedliwione bardzo niskim budżetem, który im na to nie pozwolił. Widzimy jedynie dziwne symbole zwisające z gałęzi drzew, czy stosy kamieni ułożone przed namiotem, gdy bohaterowie się przebudzą. W filmie nie odnajdziemy również jump scenek, które w dzisiejszych czasach są modne dla horrorów paradokumentalnych. Straszyć ma nas klimat, oraz dźwięki dochodzące z głębi lasu. Miałem nadzieję, że w końcówce można będzie więcej zobaczyć, lecz zostałem zawiedziony. Akcja nie do końca została wytłumaczona i to w dużej mierze mnie najbardziej wkurzyło. Jeśli chodzi o aktorstwo to nie będę się wypowiadał, gdyż nie było tak źle.  Tak czy inaczej jak na lata 90-siąte trzeba przyznać, że film nie jest wcale taki zły. Serdecznie mogę wam go polecić!.

Moja Ocena:
Straszność: 7
Aktorstwo: 7
Efekty Specjalne: 6
Scenariusz: 7
Zakończenie: 6

Razem: 33/50

Podzielcie się swoimi odniesieniami :)

sobota, 14 listopada 2015

Kto tam? / Knock Knock (2015)

Reżyseria: Eli Roth.
Scenariusz: Guilliermo Amoedo, Nicolas Lopez, Eli Roth.
Produkcja: USA, Chile.
Czas trwania filmu: 1 godzina 40 minut.

Film do obejrzenia pod poniższym linkiem:

Opis Filmu: Oddany mąż i ojciec Evan Weber zostaje na weekend sam w domu. W deszczowy wieczór do drzwi pukają dwie bardzo atrakcyjne młode dziewczyny, prosząc o pomoc. Evan udziela im schronienia, pozwala skorzystać z prysznica i telefonu. Kobiety zaczynają okazywać mu wdzięczność w bardzo śmiały sposób. Początkowy opór Evana szybko słabnie i cała trójka oddaje się dzikiej namiętności. Następnego dnia Bel i Genesis pojawiają się ponownie w domu słomianego wdowca. Tym razem są uzbrojone w kij bejsbolowy, nóż i kilka innych urządzeń służących zadawaniu bólu. Prezentują też zupełnie inny nastrój – nie są już uwodzicielkami, ale okrutnymi łowczyniami. Rozpoczyna się przerażająca zabawa w kotka i myszkę, w której myszka o imieniu Evan ma do stracenia… życie.

Moja Opinia: Eli Roth kojarzy mi się tylko i wyłącznie z krwawymi jatkami w swoich filmach. Znany jest między innymi z filmów Hostel czy Śmiertelna gorączka. W sieci głośno jest o jego nowym filmie Green Inferno, który uważany jest przez wielu za jeden z najbardziej krwawych filmów od czasu Cannibal Holocaust. Jeśli chodzi natomiast o Knock Knock to tu sprawy mają się zupełnie inaczej. Reżyser postanowił się troszkę ustatkować i stworzył film, w którym krew nie leje się praktycznie w ogóle. Roth chciał przez to odciąć się od miana producenta filmów ,,torture porn''. Tym filmem to pokazał, lecz osobiście wolę go w poprzednich filmach.

Knock Knock jest remakiem filmu ,,Death Game'' z 1977 roku, lecz przedstawiony w troszkę inny sposób. Może i nie jest typowym horrorem ale pod thrillera można go z całą pewnością podpiąć. Jeśli chodzi o samą fabułę to nie mogę się do niczego przyczepić bo jest niezła, lecz troszkę oklepana bo widzieliśmy już podobne wątki w wielu filmach. Tak jak w poprzednich filmach reżysera stara się on wlepić w film troszkę czarnego humoru, lecz dialogi nie są aż tak zabawne.

Całość filmu rozgrywa się głównie w nowoczesnym i barwnym domu. Nie wiem czemu go urządzono w ten sposób, ale myślę, że Roth robił wszystko by nawet wystrój domu oddawał klimat fabuły. Tak czy inaczej mnie osobiście denerwowały pastelowe barwy budynku.
Tak jak w innych filmach Eliego praca kamerą była spokojna i dokładnie sprecyzowana, tak tu akcja szybko się zmienia a sceny są rozgrywane szybko i gwałtownie. Przez to film nie wzbudzał na mnie większych emocji. Nie jest ani tajemniczy, ani nie powoduje skoku ciśnienia, i myślę, że właśńie przez to film spotkał się z dużą falą krytyki przez ludzi jak i samych krytyków.

Praktycznie już od samego pojawienia się dwóch pięknych i seksownych kobiet u progu Webbera wiemy, że to one będą przyczyną wszelkich problemów mężczyzny. Oczywiście dziewczyny już wcześniej obmyśliły plan i wiedziały, że swoimi wdziękami spowodują, że Webber prędzej czy później im ulegnie i odda się w wir szalonego seksu w trójkącie. Roth nie mógł odmówić przecież widzom pokazania scen łóżkowych, bo to akurat potrafi robić przyzwoicie. Tak jak wiemyu by nigdy nie jechać na skróty przez las, nie zabierać autostopowiczów, to wiemy teraz również by nie przyjmować pod dach obcych ludzi potrzebujących pomocy. Tak sobie myślę, że te wszystkie horrory i filmy z innych gatunków zawsze będą nam się przypominać, gdy spotka nas podoba sytuacja i my będziemy przed wyborem. Czy wpuścić kogoś do domu, czy jednak nie? Nie wiem jak ja bym postąpił, ale widząc dwie piękne kobiety mężczyźni często przestają myśleć racjonalnie i ja również chyba mam podobnie.

Jeśli myślicie, że tortury nad biednym Webberem sprawią was o mdłości to jesteście w głębokim błędzie. Sceny są mało drastyczne i nie specjalnie wyszukane. Genesis i Bel dręczą mężczyznę poprzez urządzenie wysyłające wysokie dźwięki do słuchawek na uszach Evana. Dziewczyny prowadzą się z nim grę w różne zabawy a karą jest oczywiście przemoc.

Aktorstwa nie będę krytykował bo film nie wymagał specjalnych wymogów od aktorów. Wszystko zostało zagrane przyzwoicie. Tak czy inaczej na nudny wieczór z całą pewnością mogę wam ten film polecić.

Moja Ocena:
Straszność: 4
Aktorstwo: 7
Efekty Specjalne: 6
Scenariusz: 6
Zakończenie: 7

Razem: 30/50

Podzielcie się swoimi odniesieniami :)






sobota, 7 listopada 2015

Egzorcyzmy Molly Hartley / The Exorcism of Molly Hartley (2015)

Reżyseria: Steven R. Monroe.
Scenariusz: Matt Venne.
Produkcja: USA.
Czas trwania filmu: 1 godzina 35 minut.

Film do obejrzenia pod poniższym linkiem:

Opis Filmu: Molly jest dwudziestoczteroletnią dziewczyną która zostaje wspólniczką w dużej firmie. Swoje urodziny spędza z znajomymi na imprezie, gdzie poznaje mężczyznę i kobietę, z którymi wraca do domu. Po upojnej nocy spędzonej w trójkącie do drzwi Molly puka policja, gdyż sąsiedzi skarżyli się na hałas. Po przeszukaniu mieszkania znajdują w łazience ciała dwójki kochanków a dziewczyna nie potrafi wytłumaczyć tego zdarzenia. Mówi policjantom, że słyszy dziwne głosy i wmawia im, że zrobiła to z demonem który ją opętał. Kobieta trafia do szpitala psychiatrycznego, gdzie trafia pod opiekę doktor Laurie Hawthorne. Zaniepokojona dziwny zachowaniem Molly i dziwnymi zdarzeniami mającymi miejsce od jej przyjazdu, doktor Laurie zgłasza się o pomoc do byłego księdza, egzorcysty, który również odsiaduje swój wyrok w owym szpitalu. Od tej pory rozpocznie się walka o życie każdego członka zakładu psychiatrycznego.

Moja Opinia: Z wielką niecierpliwością czekałem na ten film i muszę przyznać, że było warto. Steven R. Monroe jest dobrym reżyserem, który mimo niewielkiego budżetu potrafi stworzyć bardzo dobry film. Szkoda tylko, że żadna z jego produkcji nie mogła być wpuszczona do sal kin bo myślę, że jego twórczość z całą pewnością na to zasługuje. No, ale cóż nie każdy dysponuje takimi środkami by móc to uczynić. Możecie między innymi kojarzyć go z takich horrorów jak ,,Pluję na twój grób''. Odpowiedzialny jest za dwie części, które według mnie w równej mierze są fantastyczne. W ,,Egzorcyzmach Molly Hartley'' troszkę się zdystansował i nie okazał zbyt mocnej jatki. Choć jest kilka scen gore to jednak nie sprawiają nas o mdłości.

Niewątpliwie strzałem w dziesiątkę było obsadzenie akcji w budynku szpitala psychiatrycznego. Powstało już wiele horrorów mających akcję w owych budynkach lecz z tego co pamiętam były to raczej opowieści ghost story. Tu już jest inaczej. Mimo, że szpital nie jest zbyt duży to reżyser zadbał o to by akcja rozgrywała się w wielu miejscach. Widzimy psychicznych pacjentów siedzących w swoich pokojach, oraz ładną doktor Laurie, która jest za nich wszystkich odpowiedzialna. Porządek jej pracy niszczy jednak pojawienie się Molly, która nie dość, że otwarcie mówi o swoim opętaniu to na domiar złego stara się robić wszystko by ona w to uwierzyła. Oczywiście nie mogło zabraknąć podobieństwa do słynnego ,,Egzorcysty''. Chodzi mi głównie o scenę wymiotowania Molly na młodą panią doktor. Nawet charakteryzacja opętanej dziewczyny w jakimś stopniu przypomina mi również z wymienionego wcześniej filmu.

Matt Venne postarał się w scenariuszu o to by historia o opętaniu nie była taka prosta jak przedstawiana jest w większościach filmów o podobnej tematyce. Powiązany do jej historii został również wątek sekty satanistycznej, która na czele z księdzem odwiedzającym podopiecznych szpitala, chce namówić odbywającego swój wyrok byłego księdza Johna Barrowa, na to by odprawił egzorcyzm na opętanej Molly. Chce w ten sposób zamknąć demona i  sprawić by mógł się on narodzić. By jednak to się stało musi zabić matkę demona, która nosiła go przez 6 lat 6 miesięcy i 6 minut w sobie, a jak łatwo jest się domyślić jest nią Molly.

Jak już wcześniej wspomniałem Monroe nie mógł sobie odmówić przedstawienia troszkę scen gore. Widzimy poćwiartowane zwłoki kochanków Molly, wyciąganie sobie z ręki odłamków szkła przez doktor Laurie, uderzanie głową o ścianę, rozwalony na chodniku mózg jednej z pracownic szpitala, która skoczyła z dachu pod wpływem działań Molly, czy przebicie na wylot kołkiem księdza odprawiającego satanistyczne rytuały. Myślę jednak, że to w swój sposób dodało uroku całej produkcji, a wszystko jest tak wyważone by nie wzbudzić na widzach obrzydzenia.

Klimat filmu został przedstawiony podobnie jak w filmach ,,Bez Litości''. Dużo się dzieje, a praca z kamerą jest podobna, a chodzi mi głównie o kolorystykę filmu. Myślę, że jest to na tyle fajne, że nie psuje nastoju, a wręcz miło koegzystuje z fabułą.

Kolejnym plusem jest postać samego demona. Charakteryzatorzy nieźle się postarali by postać Molly po ujawnieniu się demona, mogła przypominać tego, którego mogliśmy podziwiać w filmie ,,Egzorcysta''. Podobało mi się przedstawienie zmodulowanego głosu demona, który mnie czasami rozbawił swoimi dialogami prowadzonymi z egzorcystą Barrowem. Oczywiście nie mogło również zabraknąć niezłych efektów specjalnych.
Jedynym minusem są wygenerowane komputerowo muchy, które wydostają się z ust opętanej.

Jeśli chodzi o aktorstwo to nie mogę się do niczego przyczepić. Może obsada nie jest nam zbyt znana, ale myślę, że aktorsko zagrali całkiem przyzwoicie. Nie wiem czemu, ale irytowała mnie postać księdza Barrowa, który według moich odczuć był zbyt drętwy na swoją rolę. Ale to jest tylko moje zdanie. Tak czy inaczej z całą pewnością mogę wam ten film polecić. Nie zanudzicie się na nim.Polecam!

Moja Ocena:
Straszność: 7
Aktorstwo: 8
Efekty Specjalne: 8
Scenariusz: 10
Zakończenie: 9

Razem: 42/50

Podzielcie się swoimi odniesieniami :)