niedziela, 7 stycznia 2018

Slumber (2017)

Reżyseria: Jonathan Hopkins.
Scenariusz: Richard Hobley, Jonathan Hopkins.
Produkcja: USA, Wielka Brytania.
Czas trwania filmu: 1 godzina 26 minut.

Film do obejrzenia pod poniższym linkiem:


Opis Filmu: Alice jest cenioną specjalistką zajmującą się zaburzeniami snu. O pomoc do niej zgłasza się rodzina, która nawiedzana jest przez prastarego demona. Paraliżuje on swoje ofiary podczas snu, stając się ich prawdziwym koszmarem i zmusza do agresji. Alice początkowo jest sceptycznie nastawiona do historii przedstawionej przez rodzinę, lecz wkrótce na własnej skórze przekona się, że nie wszystkie zjawiska można naukowo wytłumaczyć.

Moja Opinia: Jonathan Hopkins jest początkującym reżyserem, który na swój pierwszy film obrał jeden z trudniejszych gatunków filmowych jakim jest horror. Zdarzało już się kilkakrotnie, że początkujący reżyserzy, którzy brali się za ten gatunek radzili sobie bardzo dobrze lecz można ich zliczyć na palcach jednej ręki. Jak jest w tym wypadku ???.
Niestety mizernie.

Przejdźmy może wpierw do samej fabuły, która jest najmocniejszą stroną filmu. Nie kojarzę by powstał już jakiś horror, który opierałby się na motywie demona który czerpie energię z paraliżu ludzi w czasie snu. Tak więc Richard Hobley i Hopkins stworzyli ciekawy fundament pod horror, którego niestety nie wykorzystali w całości. Fajnym pomysłem były początkowe wstawki do filmu w których ludzie opowiadają o paraliżu sennym i czarnej postaci, która towarzyszy im w momencie kiedy zasną.
Również udanym  lecz nie do końca wykorzystanym pomysłem było obsadzenie części akcji w placówce, gdzie Alice monitorowała zachowanie całej rodziny.

Słabą stroną filmu niestety jest to, że nawet przez chwile nas nie straszy. Ogląda się go beznamiętnie i nawet gdy reżyser pokusił się o jedną jump scenkę to nic dosłownie nic mną to nie ruszyło. Przez to film nas zanudza i staje się nijaki, wyzbyty emocji.
Kolejną klapą są niskich lotów efekty specjalne. Postać samego demona to jest istna kpina i myślę, że osoba, która się nimi zajmowała powinna więcej tego nie robić. Czarna postać z świecącymi oczami nawet przez chwilę nie wzbudza strachu, a wręcz śmieszy. Sceny, ruszającego się łóżka, oraz przesuwania przedmiotów i zamykających się drzwi też nie robią wrażenia.
Liczyłem na to, że w zakończeniu filmu reżyser pokusi się o dobrą akcję lecz w rezultacie dostałem komedię, i to niestety kiepską. Często końcówki w filmach klasy B są bardziej spektakularne niż tu. W sumie to nic szczególnego się nie działo więc jak ktoś chce wyłączyć film w połowie to może to spokojnie zrobić. Samo zakończenie zasugerowało również, że może pojawić się kontynuacja i myślę, że ktokolwiek się jej podejmie to zrobi to lepiej niż Hopkins.

Jeśli chodzi o aktorstwo to wypadło nijako. Główna bohaterka Alice (Maggie Q) to wyzbyta emocji kobieta, która kariery raczej w świecie filmów nie zrobi. Myślę, że gdyby zostałą uśmiercona już w 10-siątej minucie filmu to nikt by za nią nie tęsknił. Reszta aktorów prócz Lucasa Bonda również wypadła słabo.

Kończąc mogę śmiało stwierdzić, że ,,Slumber'' jest filmem średnim, do którego już raczej nie powrócę. Nudzi praktycznie od początku do końca. Akcja się nie rozkręca i praktycznie stoi w miejscu. Idzie go obejrzeć lecz nie liczcie na cuda wianki bo ich nie otrzymacie.

Moja Ocena:
Straszność: 3
Aktorstwo: 5
Efekty specjalne: 4
Scenariusz: 8
Zakończenie: 4
Brutalność: 3
Oryginalność: 6
Muzyka: 6
Rozrywka: 5
Całokształt: 5

Razem: 49/50

Podzielcie się swoimi odniesieniami :)



niedziela, 24 grudnia 2017

Linia życia (2017)

Reżyseria: Niels Arden Oplev.
Scenariusz: Ben Ripley.
Produkcja: USA.
Budżet: 19 000 000 $.
Czas trwania filmu: 1 godzina 48 minut.

Film do obejrzenia pod poniższym linkiem:

Opis Filmu: Młoda studentka medycyny Courtney powoduje wypadek samochodowy, w którym ginie jej młodsza siostra. Od tego czasu fascynuje się tym co dzieje się z ludzką duszą po śmierci. W tajemnicy obmyśla niebezpieczny eksperyment do którego angażuje swoich znajomych Jamie'ego i Sophię. Prosi ona ich o to by na minutę zatrzymali jej akcję serca, po czym mają przystąpić do reanimacji. Eksperyment się udaje choć by przywrócić Courtney do życia Sophia wzywa na pomoc Raya, któremu się to udaje. Dziewczyna z zafascynowaniem opowiada o tym co widziała po drugiej stronie, oraz nabywa nowych zdolności, których pozostali uczestnicy eksperymentu zaczynają jej zazdrościć. W tym celu wszyscy prócz Raya poddają się eksperymentowi nie wiedząc że sprowadzają na siebie zagrożenie. Wkrótce cała czwórka będzie świadkami zdarzeń, których nie da się w racjonalny sposób wytłumaczyć.

Moja Opinia: Niels Arden jest doświadczonym reżyserem, który zajmuje się głównie kręceniem seriali. Ma na swoim koncie kilka filmów, lecz ,,Linia życia'' jest pierwszym horrorem, z którym przyszło mu się zmierzyć. Początkowo film miał być kontynuacją pierwowzoru z 1990, lecz ostatecznie stał się jego remakiem.

Przejdźmy wpierw do samego scenariusza, który powstał również w oparciu o pierwowzór. Lecz cieszę się, że Ben Ripley nie ściągnął z niego za dużo bo nie lubię oglądać remaków, które garściami czerpią ze swoich poprzedników. Ta wersja bardziej przypadła mi do gustu choć jestem chyba nielicznym, któremu się to podoba.
Również realizacyjnie film stanowczo się różni od pierwowzoru, który gatunkowo podpinał się pod thriller sci-fi, a Arden poszedł okrężną drogą serwując nam trzymający w napięciu horror, który momentami potrafi nastraszyć. Samych jump scenek da się policzyć na palcach jednej ręki, lecz były dwa momenty w których rzeczywiście się przestraszyłem.
Pytanie tylko komu, która wersja przypadnie do gustu? Jeśli wziąć pod uwagę wersję z 1990 roku, to posiadała ona w sobie magię, melancholię i baśniowość, których nowa wersja została wyzbyta emanując mrokiem, lękiem i strachem.
Oba obrazy więc mimo podobieństw różnią się od siebie co idzie zauważyć od pierwszych minut filmu.
Film posiada również bardzo dobrze zrealizowaną ścieżkę dźwiękową, która w momencie zagrożenia nieźle działa na emocjach.
Minusem filmu są słabo zrealizowane duchy podążające za naszymi bohaterami. Nie są one wygenerowane komputerowo lecz ucharakteryzowane przez kogoś kto się na tym chyba nie zna. W efekcie nie wzbudzają one strachu i wyzbyte są upiorności.

Jeśli chodzi o aktorstwo to nie mogę się do niczego przyczepić. Pojawiła się jedna z moich ulubionych aktorek czyli Nina Dobrew, która idealnie według mojej opinii odnajduje się w każdych rolach. Muszę również wspomnieć o Ellen Page, która idealnie wcieliła się w rolę Courtney. Reszta aktorów również się bardzo dobrze spisała.

Kończąc mogę śmiało stwierdzić, że mi odświeżona wersja ,,Lini życia'' bardziej przypadła do gustu. Pewnie dużo osób się ze mną nie zgodzi, lecz każdy ma prawo do swojego zdania. Film nie nudzi, potrafi momentami przestraszyć i trzyma w napięciu od pierwszej minuty. Polecam!

Moja Ocena:
Straszność: 6
Aktorstwo: 10
Efekty specjalne: 7
Scenariusz: 6
Zakończenie: 6
Brutalność: 3
Oryginalność: 7
Muzyka: 8
Rozrywka: 7
Całokształt: 7

Razem: 67/100

Podzielcie się swoimi odniesieniami :)



niedziela, 10 grudnia 2017

Krew na piasku (2016)

Reżyseria: Colin Minihan.
Scenariusz: Colin Minihan, Stuart Ortiz.
Produkcja: USA.
Czas trwania filmu: 1 godzina 32 minuty.

Film do obejrzenia pod poniższym linkiem:

Opis Filmu: Na świecie rozpoczyna się apokalipsa zombiee. Molly wraz ze swoim chłopakiem Nickiem ucieka z Las Vegas by dotrzeć do swojego synka. Niestety podczas jazdy ich samochód zakopuje się w piasku, a Nick zostaje ugryziony przez żywego trupa. Przerażona Molly ucieka a wraz za nią podąża głodny ludzkiego mięsa zombiee.

Moja Opinia: Colin Minihan miał swój debiut w 2014roku kiedy spod jego ręki wyszedł bardzo dobrze zrealizowany film ,,Extraterrestrial''. Jako początkujący reżyser nieźle się spisał co jest niezwykle rzadkie w świecie kinematografii. Niedawno powrócił do nas z swoim najnowszym dziełem czyli filmem ,,Krew na piasku'', który wzbudził wielkie zainteresowanie wśród krytyków na całym świecie. Jedni są pod wrażeniem dając mu łatkę najlepszego horroru o zombie ostatnich lat, drudzy zaś krytykują prostą fabułę i kiepskie wykonanie. Ja akurat postaram się trochę obronić ten film, gdyż uważam, że jest godny polecenia.

Film zaczyna się w momencie kiedy następuje przelot kamery nad płonącym Las Vegas. Można już wywnioskować, że apokalipsa zombie nastała na dobre. Po tym fragmencie pojawia się nasza główna bohaterka Molly wraz ze swoim chłopakiem, którzy utknęli na pustyni. Po kilku minutach wiemy już, że kobieta będzie musiała uciekać przed jednym żywym trupem.
Fabuła może i wydaje się prosta ale na swój sposób wzbudziła moje zainteresowanie i co najważniejsze przebrnąłem przez cały film bez przysypiania.
Twórcom w mojej opinii udało się poniekąd wnieść w tym filmie trochę świeżości, gdyż nie kojarzę podobnego filmu o zombie. W swoim rodzaju film jest też trochę komedią, gdyż nieraz idzie się nieźle pośmiać z tego jak Molly traktuje zaistniałą sytuację. Mało tego Molly stara się wytresować osobnika który za nią podąża, co poniekąd jej się udaje.

Dużo osób zarzuca, że w filmie od samego początku do końca nic się nie dzieje lecz się z tym nie zgodzę. Początek rzeczywiście trochę przynudza, ale z minuty na minutę akcja się zagęszcza. Szkoda tylko, że reżyser przez większość filmu posłużył się jednym żywym trupem, który non stop śledzi naszą bohaterkę. Przez 90% procent filmu jesteśmy rzeczywiście skazani jedynie na tą dwójkę bohaterów. Lecz w momencie gdy Molly dotrze na lotnisko akcja nabiera już właściwego tempa. Pojawia się również więcej zombiaków, a także i więcej scen gore, których Minihan starał się jak najmniej pokazywać.

Troszkę na minus działa charakterystyka zombie. Są one mało przerażające i widać, że mało czasu poświęcono na to by je w jakikolwiek sposób dobrze ukazać.
Na szczęście aktorstwo wypada znakomicie. Świetnie dobrana rola Molly w którą wcieliła się Britanny Allen. Mimo, że nie ma na swoim koncie wielu zagranych ról to w tej wypadła bardzo dobrze. Jest zabawna i miło się ją ogląda.

W mojej opinii ,,Krew na piasku'' nie jest takim złym filmem jak go malują w internecie. Uważam też, że sama ocena na filmwebie jest za niska. Jest to film prosty, ale przyjemnie się go ogląda i nie nudzi. Zdaję sobie sprawę, że nie wszystkim przypadnie on do gustu, ale na nudny wieczór spisuje się w sam raz. Polecam!

Moja Ocena: 
Straszność: 4
Aktorstwo: 9
Efekty specjalne: 6
Scenariusz: 5
Zakończenie: 6
Brutalność: 5
Oryginalność: 7
Muzyka: 6
Rozrywka: 6
Całokształt: 6

Razem: 60/100

Podzielcie się swoimi odniesieniami :)

Konkurs !! Rok darmowego netflixa. Link poniżej.
https://lead1.pl/p/dtRd/AkFl/4ImL


niedziela, 26 listopada 2017

Śmierć nadejdzie dziś (2017)

Reżyseria: Christopher Landon.
Scenariusz: Scott Lobdell.
Produkcja: USA.
Budżet: 4 800 000 $.
Czas trwania filmu: 1 godzina 36 minut.


Opis Filmu: Piękna i znana w akademiku studentka Tree Gelbman zostaje zamordowana w dniu swoich urodzin. W momencie kiedy umiera budzi się na nowo w akademiku przeżywając jeszcze raz ten sam dzień co wczoraj. Dziewczyna uświadamia sobie, że ten dzień już przeżyła prędzej, a w nocy znów spotyka zamaskowanego zabójcę, który na nowo ją morduje. Tree znów budzi się w akademickim łóżku lecz teraz już wie co się wydarzy i będzie chciała za wszelką cenę przeżyć cały dzień do końca by wyjść z pętli czasowej do której z jakiejś przyczyny trafiła.

Moja Opinia: Christopher Landon ma na swoim koncie wyreżyserowanie aż czterech z sześciu części ,,Paranormal Activity''. Jest doświadczonym reżyserem, który głównie bierze na swoje barki kręcenie filmów grozy. W tym roku powraca do nas z horrorem ,,Śmierć nadejdzie dziś'', który niewątpliwie jest jednym z lepszych horrorów ostatnich lat. Oglądając pierwszy zwiastun filmu byłem nim zachwycony i miałem nadzieję, że sam film nie okaże się klapą, tak jak się to dzieje z większością filmów. Na całe szczęście się nie zawiodłem a sam film to swoista mieszanka komedii i horroru nawiązujące do slasherów które uwielbiam.

Landon podszedł do tego filmu na luzie, z przymrużeniem oka. Nie chce nas tylko straszyć, lecz bawi nas docinkami ze strony Tree, czy też jej samym podejściem do śmierci. Młodzieżowa muzyka idealnie oddaje obraz akademickich imprez, a wszystko to wkomponowane w klimat lat 80.

Reżyser bardzo dobrze przedstawia nam mordercę, którego nie jesteśmy w stanie zidentyfikować. Nie da się go przechytrzyć i gdziekolwiek dziewczyna by się schowała to on i tak ją odnajdzie. Wiemy jedynie, że może o być każdy, gdyż Tree żyje rozwiązłym trybem życia, uwodzi żonatych facetów i co najmniej pół akademika mogłaby chcieć ją zabić. Nawet gdy już dowiemy się kto jest zabójcą dziewczyny to i tak na tym się jeszcze nie skończy gdyż zamieszana jest w to jeszcze jedna osoba.
Jeśli ktoś nastawia się na jump scenki to możecie się rozczarować. Jest bodajże jedna scena, która potrafi nieźle przestraszyć, lecz na tym się kończy. Landon bardziej skupił się na tym by trzymać widza w napięciu poprzez śledzenie losów młodej studentki, która z dnia na dzień staje się celem mordercy. Przeplatane to jest wątkami komediowymi, które nieraz potrafią nieźle rozbawić. A bawi tu przede wszystkim podejście młodej dziewczyny do śmierci. Bawią nas jej zachowania, oraz zmiana jaka w niej zachodzi gdy ma na swoim koncie już kilka zgonów.

Począwszy od pierwszej minuty filmu a kończąc na ostatniej mogę stwierdzić, że film nawet przez chwilę nie nudzi. Dzieje się bardzo dużo, a z minuty na minutę akcja wręcz się zagęszcza. Nie trzeba długo czekać za rozwojem akcji, a całość opasana jest idealnie dobraną ścieżką dźwiękową, która świetnie oddaje klimat lat 80- dziesiątych i trzyma w napięciu.
Troszkę drażniło mnie zbyt wielkie podobieństwo do ,,Dnia świstaka'', z którego Landon czerpał garściami jak tylko mógł.

Jeśli chodzi o aktorstwo to nie mam się do nikogo przyczepić. Idealnie odegrana rola Jessicy Losse wcielającej się w rolę Tree. Idealnie odnalazła się w swojej roli i zapowiada się na znakomitą aktorkę mimo tego, że nie ma na swoim koncie zbyt wielu ról w filmach.

Kończąc mogę śmiało stwierdzić, że ,,Śmierć nadejdzie dziś'' jest świetną propozycją na wieczór we dwójkę. Nie nudzi, trzyma w napięciu i momentami potrafi też nieźle rozbawić. Mam nadzieję, że Landon jeszcze nie raz nas zaskoczy ciekawym filmem.

Moja Ocena:
Straszność: 3
Aktorstwo: 10
Efekty Specjalne: 8
Scenariusz: 8
Zakończenie: 10
Brutalność: 3
Oryginalność: 9
Muzyka: 10
Rozrywka: 10
Całokształt: 8

Razem: 79/100

Podzielcie się swoimi odniesieniami :)



niedziela, 12 listopada 2017

Opiekunka (2017)

Reżyseria: Joseph McGinty Nichol.
Scenariusz: Brian Duffield.
Produkcja: USA.
Czas trwania filmu: 1 godzina 25 minut.

Film do obejrzenia pod poniższym linkiem:

Opis Filmu: Bohaterem filmu jest dwunastoletni Cole, do którego pod nieobecność rodziców nadal przychodzi opiekunka. Chłopak jest z tego powodu wyśmiewany w szkole, lecz nie robi to na nim wrażenia gdyż jego opiekunką to nadzwyczajnie piękna licealistka Bee, za którą ogląda się nie jeden facet. Bee wydaje się być dziewczyną idealną. Można z nią porozmawiać o wszystkim, pobawić się czy też zwierzyć ze smutków. Cole jednak postanawia za namową koleżanki sprawdzić co dziewczyna robi w jego domu w momencie kiedy on idzie spać. Chłopak na własne oczy widzi jak Bee wraz z swoimi znajomymi mordują jej nowo poznanego chłopaka i podsłuchuje, że zamierza w jego domu odprawić satanistyczny rytuał.

Moja Opinia: Joseph McGinty Nichol zajmował się głównie kręceniem teledysków sławnych gwiazd. Jednak swoje ambicje jako reżyser pokazał dopiero stając za kamerą filmu ,,Aniołki Charliego''. Flm ten przyniósł mu rozgłos i obecnie ma na swoim koncie wyreżyserowanie wielu filmów. W tym roku powraca do nas z komedio - horrorem, który w mojej opinii jest Netfliksową perełką sięgającą do lat 80= dziesiątych w których slashery grały główne skrzypce w kinach.

Widać, że McGinty nie do końca jeszcze wyzbył się nawyków wyniesionych z kręcenia wideoklipów, co widać bardzo dokładnie od pierwszych minut filmu. Ścieżka dźwiękowa, tempo filmu, oraz napisy które zajmują połowę ekranu to tylko kilka elementów, które w mojej opinii idealnie oddają klimat filmu.

,,Opiekunka'' jednak nie jest horrorem, który będzie miał za zadanie nas straszyć jump scenkami. Jest to film, który miesza horror z komedią. Nie brak w nim krwawych scen gore. Możemy ujrzeć przebijanie głów, podcinanie gardła, postrzał w piersi, wbijanie noży w głowę i tym podobnym momentów, które są typowe dla slasherów. Można  się również pośmiać głównie z tekstów wypowiadanych przez głównych bohaterów. Szczególnie rozbawiła mnie scena postrzelonej w pierś Allison.

Nie podobał mi się natomiast początek filmu, który się dość długo rozkręcał i trochę nudził. Akcja dopiero nabiera tempa w momencie kiedy Bee zabija przyprowadzonego do domu chłopaka. Od tego momentu na ekranie dużo się dzieje i z ochotą śledzi się losy Cola, który po kolei stara się likwidować przyprowadzonych przez opiekunkę znajomych.

Jeśli chodzi o aktorstwo to nie mogę się do nikogo przyczepić. Judah Lewis doskonale odnalazł się w roli Cola. Mimo młodego wieku zapowiada się na świetnego aktora. Oczywiście pochwały należą się również Samarze Weaving wcielającej się w rolę pięknej Bee. Nie powiem było na czym oko zawiesić i aktorsko pomimo tego, że nie ma na swoim koncie zbyt wielu zagranych ról, to świetnie sobie poradziła. Reszta aktorów również wypadła świetnie.

Kończąc ,,Opiekunka'' jest filmem w sam raz na nudny wieczór. Nie jest to typowy horror, który straszy nas duchami czy innymi potworami. Jest to mieszanka czarnej komedii i horroru, który z ciekawością się ogląda. Ponieważ uwielbiam slashery z lat 80- dziesiątych to ten film wywarł na mnie spore wrażenie. Serdecznie polecam!

Moja Ocena:
Straszność: 2
Aktorstwo: 9
Efekty Specjalne: 6
Scenariusz: 7
Zakończenie: 9
Brutalność: 6
Oryginalność: 6
Muzyka: 8
Rozrywka: 7
Całokształt: 7

Razem: 67/100

Podzielcie się swoimi odniesieniami :)


niedziela, 5 listopada 2017

Zapowiedź ,,Slumber'' 2017

Już 10 listopada do kin trafi przerażający horror ,,Slumber'', z gwiazdą trylogii ,,Niezgodna'' Maggie Q - w roli głównej.

Alice (Magge Q) jest cenioną specjalistką zajmującą się zaburzeniami snu. O pomoc do niej zwraca się rodzina, która nawiedzana jest przez demona. Paraliżuje on swoje ofiary podczas snu, stając się ich prawdziwym koszmarem i uwalniając straszną agresję, którą kierują przeciwko sobie. Alice musi porzucić naukowy racjonalizm, aby pomóc nękanej rodzinie i pokonać nękające ją demony przeszłości.

Reżyseria: Jonathan Hopkins.
Scenariusz: Richard Hobley, Jonathan Hopkins.
Produkcja: Wielka Brytania, USA.
Czas trwania filmu: 1 godzina 24 minuty.
Dystrybucja w Polsce: Best Film CO.


Amityville: Przebudzenie (2017)

Reżyseria: Franck Khalfoun.
Scenariusz: Franck Khalfoun.
Produkcja: USA.
Czas trwania filmu: 1 godzina 25 minut.

Konkurs 2021 rok !! Rok darmowego netflixa. Link poniżej.
https://lead1.pl/p/dtRd/AkFl/4ImL

Opis Filmu: Joen nie patrząc na złą opinię kupuje dom w Amityville. Wprowadza się do niego ze swoją siedemnastoletnią córką Belle, jej bratem bliźniakiem Jamesem, który od dwóch lat w wyniku wypadku przebywa w śpiączce, oraz najmłodszą córką Juliet. Joen jako jedyna z rodziny wierzy, że jej syn powróci do zdrowia i znów będą tworzyć kochającą rodzinę. Wkrótce Belle odkrywa, że matka cały czas ich okłamywała nie mówiąc, że w domu doszło do tragedii, w której to niejaki Ronald DeFeo wymordował całą swoją rodzinę. W domu zaczynają dziać się niepokojące zjawiska, a ponadto stan Jamesa zaczyna się nieoczekiwanie poprawiać. Belle zaczyna podejrzewać, że jej bratem zawładnęła nieludzka siła.

Moja Opinia: Amityville jest chyba jedynym horrorem, którego reżyserzy nie próbują zostawić w spokoju. Z tego co wyczytałem najnowsza część Franka Khalfoun jest już 18 -nastym filmem poruszającym tematykę słynnego zabójcy Ronalda DeFeo. Myślę, że to już stanowczo za dużo. ,,Amityville: Przebudzenie'' miał być horrorowym hitem, który wstępną premierę miał mieć w 2015 roku, lecz jego premierę przesuwano w czasie i tak o to ujrzał światło dzienne dopiero w 2017 roku nie trafiając nawet do dystrybucji kinowej. Nawet polskie kina z kalendarza premier zrezygnowały z tej produkcji.
Przejdźmy może do filmu. Khalfoun ma na swoim koncie dobry remake horroru ,,Maniac'', oraz trzymający w napięciu thriller ,,Poziom -2''. Jak wygląda ,,Amtyville: Przebudzenie'' w jego wykonaniu???. W mojej opinii przeciętnie.
Nowa odsłona serii jest ,,Rebootem'' czyli filmem który porusza tematykę poprzednich części, lecz nie jest jej prequelem ani kontynuacją. Uważam, że to właśnie sprawiło, że film został chłodnie przyjęty przez publikę jak i samych krytyków.
Mi osobiście ten koncept przypadł do gustu. Khalfoun przedstawił nam nową, świeżą historię, w której to bohaterowie o ciemnej stronie swojego domu dowiadują się oglądając w nocy ,,Amityville'' z 1979 roku.
Bardzo fajnie została również wykreowana postać Jasona. Charakteryzatorzy idealnie oddali mu cechy upiorności kreując go na wychudzonego i powyginanego nastolatka przykutego do łóżka od dwóch lat, którego złe siły chcą wykorzystać w najgorszy z możliwych sposobów.

Bardzo słabo w filmie zostały przedstawione jump scenki. Reżyser chyba ma małe pojęcie o straszeniu widza w ten sposób. Większość z nich jest totalną klapą. Jest tylko jedna scena, w której się choć trochę drgnąłem. Jednak nie sposób jest przestraszyć widza wstawiając w lustro odbicie upiornego Jamesa, czy dziwnych zdań wypowiadających przez małą Juliet.

Komputerowe zagrywki z muchami również nie robią większego wrażenia. Scena ta została tak sztucznie przedstawiona, że spec od tych efektów powinien się wstydzić. Dzisiejsze horrory klasy B mają  je o wiele lepiej zrealizowane.

Sama muzyka w filmie pozostawia dużo do życzenia. Jest ona niepotrzebnie przedłużana w momentach kiedy ma mieć miejsce jump scena. Przez ona sama nie robi na nas wrażenia, a sama ścieżka dźwiękowa nie za bardzo pasuje do horroru.

Jeśli chodzi o aktorstwo to nie mogę się do nikogo przyczepić. Bardzo mi się podobała rola Joan, którą zagrała znakomita Jennifer Jason Leigh. Khalfoun idealnie wykreował ją na kochającą matkę walczącą o swojego syna, która za wszelką cenę chce zrobić wszystko by powrócił do świata żywych. Mała Juliet również idealnie odnalazła się w swojej roli.

Kończąc mogę stwierdzić, że ,,Amityville: Przebudzenie'' jest niepotrzebnie nakręconym horrorem. Idzie bez problemu przebrnąć do końca ale nie jest to film, do którego będzie się chciało powrócić.
Mam nadzieję, że żaden z reżyserów nie podejmie się znów w najbliższym czasie wzięcia w swoje dłonie tak przeżartej historii słynnego zabójcy Ronalda DeFeo.

Moja Ocena:
Straszność: 3
Aktorstwo: 8
Efekty Specjalne: 5
Scenariusz: 7
Zakończenie: 5
Brutalność: 3
Oryginalność: 6
Muzyka: 4
Rozrywka: 5
Całokształt: 5

Razem: 51/100

Podzielcie się swoimi odniesieniami :)