Reżyseria: Todd Strauss-Schulson.
Scenariusz: M.A. Fortin, Joshua John Miller.
Produkcja: USA.
Czas trwania filmu: 1 godzina 28 minut.
Film do obejrzenia pod poniższym linkiem:
Opis Filmu: Nastoletnia Max stara się sobie poradzić po śmierci swojej matki, Amandy w wypadku samochodowym. Kobieta przed śmiercią była aktorką i w latach 80-dziesiątych, wcieliła się w rolę niskobudżetowego horroru ,,Camp Bloodbath''. Max wraz z przyjaciółmi postanawia uczcić rocznicę śmierci matki idąc do kina, w którym zrealizowano nocny seans dla fanów owego horroru. Z chwilą rozpoczęcia filmu w kinie wybucha pożar, a przyjaciele uciekając przenikają do ,,Camp Bloodbath'', gdzie będą musieli stanąć do walki z psychopatycznym mordercą.
Moja Opinia:Todd Strauss-Schulson postanowił troszkę odświeżyć zanikający nurt slasherów i w efekcie troszkę go zmiksował. Stworzył film w konwencji camp slasherów, które cechują się prostą fabułą, niskim budżetem i hektolitrami krwi tryskającymi na wszystkie strony. Akcja horrorów w latach 80-dziesiątych często odgrywała się w obozach, i to właśnie tu została obsadzona cała akcja. Film spotkał się z pozytywnym przyjęciem przez fanów slasherów, jak i samych krytyków. Oczywiście polskie tłumaczenie filmu można oznaczyć wielkim znakiem zapytania, gdyż nie rozumiem czemu nie postawiono na nazwę ,,Finałowe dziewczyny''. Jednak tak czy owak myślę, że film Schulsona jest jednym z lepszych filmów tego roku.
Jak to bywa w slasherach mamy już pewność, że ktoś z bohaterów przeżyje. Wiemy również, że debile i idioci giną jako pierwsi, a przeżyje ktoś kto jako jedyny posiada troszkę rozumu. W ,,The Final Girls'' od samego początku można wywnioskować kto to będzie. Powiem jednak, że jednak w połowie filmu dałem się lekko zwieść swoim podejrzeniom, jednak i tak w efekcie końcowym udało mi się trafić. Również można było przewidzieć, że zabójca który przypomina nam nieco psychola z ,,Piątku 13-go'' jest prawie nieśmiertelny. Próby zabicia go jakimikolwiek środkami nie dają pożądanych efektów więc bohaterowie wiecznie muszą kombinować czy to nad ucieczką, czy nowym sposobem na uśmiercenie go. Ów morderca pojawia się tylko wtedy, gdy ma dojść do stosunku seksualnego, lub gdy któryś z bohaterów zrobi striptiz. Tylko dziewica może zabić mordercę więc w tym wypadku zupełny brak logiki w tym wszystkim nie przeszkadza.
Pomysł na film jest całkiem fajny. Po wniknięciu bohaterów w akcję filmu, poznajemy coraz więcej ciekawostek. Wiemy, że co 92 minuty akcja filmu rozpoczyna się na nowo, gdyż grupa przyjaciół nie chciała wsiąść do samochodu wychowawców udających się na ,,Camp Bloodbath''. Gdy to wreszcie robią dostają się do obozu. Widzimy, że nie mogą się wydostać poza akcję filmu, gdyż momentalnie znajdują się w tym samym miejscu. Bardzo fajnym pomysłem było przedstawienie samego obozu. Widzimy piękne krajobrazy malowniczego lasu, który otaczają przeróżne kwiaty, a scenografia samego obozu potrafi zadrzeć dech w piersiach. Jeszcze lepszym rozwiązaniem było przedstawienie nieba w którym rozgrywa się akcja. Chodzi mi głównie o końcówkę. Przypominała mi nieco akcję z ,,Martwego zła'', lecz uważam, że tu całość była znacznie lepiej przedstawiona. Przez to można zauważyć, że reżyser nie dał się odwzorowaniu scenerii filmów lat 80-siątych, a stworzył coś zupełnie na odwrót, chcąc dodać nieco świeżości. W niektórych scenach idzie się naprawdę pośmiać i to właśnie sprawia, że film ogląda się lekko i z ciekawością.
Bardzo ważną rolę odgrywa tu ścieżka dźwiękowa. Tak jak wspomniałem wcześniej o nawiązaniu wizerunkowo do ,,Piątku 13-go'' to również bardzo podobna jest muzyka. Wraz z pojawieniem się psychopatycznego mordercy słyszymy melodię, która towarzyszyła Jasonowi. Nagromadzonych zostało również dużo retrospekcji, gdzie przenosimy się w różne okresy czasowe, chcąc poznać historię jaką przeżył morderca i dlaczego mści się na wychowankach kampusu. Spowolnienie tempa również dodaje uroku obrazowi i gwarantuje dużo zabawy i śmiechu.
Tak jak to bywa w slasherach krew zazwyczaj tryska strumieniami, kończyny porozrzucane są na różne strony, to tak w ,,Dziewczynach Śmierci'' wszystko jest wyważone. Sceny śmierci nie sprawiają nas o mdłości i są mało drastyczne dla oka. Troszkę to wszystko zbyt mocno wygenerowane komputerowo, lecz nie ma wielkiej tragedii.
Jeśli chodzi o aktorstwo to jest idealnie dobrane. Pojawiają się moje dwie ulubione aktorki z różnych seriali. Chodzi mi głównie o Ninę Dobrev z ,,Pamiętników Wampirów'', czy Taissę Farmigę z ,,American Horror Story''. Reszta aktorów również spisała się dobrze i w wyniku czego powstał świetny horror. Serdecznie zachęcam do obejrzenia!.
Moja Ocena:
Straszność: 4
Aktorstwo: 10
Efekty Specjalne: 8
Scenariusz: 9
Zakończenie: 10
Razem: 41/50
Podzielcie się swoimi odniesieniami
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz